Kto przebywał w okolicach podwrocławskiego Pałacu Brzeźno i miał czas pojechać do Gradi Golf Club na finałową rundę, z pewnością nie żałował. Tak jak przewidywano, dwaj Polacy – najlepszy zawodowiec Adrian Meronk i najlepszy amator Mateusz Gradecki podjęli wyzwanie i walczyli o zwycięstwo.
Wiele do niego nie zabrakło, choć obaj polscy golfiści zaczynali gonitwę z dzielonego szóstego miejsca. Gradecki po sześciu dołkach miał już dwa razy eagle (dwa uderzenia poniżej normy – par), przyhamowały go jednak kolejne trzy bogeye (uderzenia ponad normę), ale odrobił straty pokazując oglądającym i rywalom efektowną serię trzech birdie (uderzenie poniżej par) na dołkach nr 13, 14 i 15. Runda 66 uderzeń wystarczyła na samodzielne trzecie miejsce.
Meronk zaczął może nieco mniej efektownie, ale po chwili też zaczął grać seriami birdie, odrobinę szkoda, że na dołku nr 8 zdarzył się polskiemu profesjonaliście przykry przerywnik – podwójny bogey. Po nim jednak, w drugiej połowie pola, znów świetnie: birdie na pięciu z dziewięciu dołków, już bez żadnej wpadki. W sumie runda dnia: 63 uderzenia i końcowy remis z rywalem z Niemiec.
Potrzebna była dogrywka. Stanęli na wyniesionym na wzgórek dość długim i trudnym dołku nr 1 (par 5). Niemiec trafił do dołka po czterech uderzeniach piłki, Polak po pięciu – rozstrzygnięcie zatem przyszło szybko. Puchar i główna nagroda z puli 130 tys. zł poszła w ręce Fleera, druga dla Meronka. Gradecki, jako amator premii finansowej nie odebrał, jedynie punkty do światowego rankingu (WAGR).
– Pole Gradi Golf Club znacznie różni się od tych, na których graliśmy wcześniej w sezonie. Dzięki naturalnemu ukształtowaniu i otoczeniu ma wyjątkowy urok. Greeny były świetnie przygotowane, co także sprzyjało grze – mówił 22-letni zwycięzca, który wygrał pierwszy raz turniej Pro Golf Tour. W lipcu i sierpniu był dwa razy drugi, jest teraz ósmym golfistą cyklu (do European Challenge Tour awansuje pięciu).