„Marginal gains” – tym hasłem tłumaczył zwycięstwa brytyjskiej grupy jej dyrektor sportowy David Brailsford. Wedle tej idei sukces opierał się na wykorzystywaniu dozwolonych metod, o których rywale nie mieli pojęcia albo nie odważyli się ich zastosować.
Zapewnienia o korzystaniu wyłącznie z dozwolonych metod były konieczne, bo kolarstwo, kiedy w 2009 roku rodził się Sky, żyło w cieniu dopingu.
Właśnie wtedy grupa medialna należąca do Ruperta Murdocha postanowiła zainwestować ogromne pieniądze w sport. Zależało jej na spektakularnym sukcesie w dyscyplinie powszechnie uprawianej, rozważano sponsorowanie brytyjskiego tenisa stołowego lub pływania. Brailsford poznał kiedyś syna Murdocha Jamesa na torze kolarskim w Manchesterze i przekonał go do inwestycji w kolarstwo.
Projekt Sky zakładał zwycięstwo brytyjskiego zawodnika w Tour de France w ciągu pięciu lat. Innym celem były medale igrzysk olimpijskich. Podstawowym założeniem było także respektowanie idei czystego kolarstwa.
„Team Sky miał być bielszy niż biel” – napisał „Guardian”. Dążenie do zwycięstwa miało być oparte na sportowym i organizacyjnym perfekcjonizmie oraz ogromnym – przekraczającym 30 milionów euro na sezon – budżecie.