Obiecał sobie i polskim kibicom dobrą zabawę – dotrzymał słowa. Kamil Stoch wreszcie skakał w warunkach takich jak inni – na Letalnicy w piątkowe popołudnie pogoda nie przeszkadzała tak, jak w kwalifikacjach. W takich okolicznościach klasa zdobywcy Pucharu Świata była doskonale widoczna. Polak wyprzedził Johanna Andre Forfanga i Stefana Krafta, raz jeszcze udowodnił, że dalekie loty to też jego specjalność.
W pierwszej serii Stoch od razu wyznaczył znakomity poziom rywalizacji – 245 m. Dorównał mu Robert Johansson, ale styl lądowania Norweg miał gorszy, więc stracił do polskiego mistrza prawie 5 punktów.
Dalej byli starzy znajomi: lider turnieju Planica 7 Forfang (242 m), rekordzista świata Kraft (238) oraz dwóch Japończyków – Junshiro Kobayashi i Noriaki Kasai – wiekowy mistrz lubi loty. Na 9. pozycji Dawid Kubacki, skoczył solidne 224,5 m.
Druga seria wprowadziła pewne zmiany – przede wszystkim na czwarte miejsce spadł Johansson, nie zrobił sobie urodzinowego prezentu (skończył w piątek 28 lat), na pocieszenie dostał od organizatorów tort w kształcie rudych wąsów.
Wypadli z pierwszej dziesiątki Kasai i Peter Prevc, awansowali Anders Fannemel i Anze Semenic. Kubacki obronił 9. pozycję. Polskie zyski z piątkowego konkursu to jeszcze rekordy życiowe Stefana Huli – 228 m (2 metry więcej, niż kilka dni temu w Vikersund) i Jakuba Wolnego – 211,5 m (poprawka o 6 m). Jedynym z Polaków, który może mówić o braku satysfakcji jest Maciej Kot, który zajął 31. miejsce i zakończył zawody po pierwszej serii.