Powiedzieć po sobotnich wydarzeniach na skoczni w Wiśle-Malince, że wróciły dobre skoki całej reprezentacji byłoby za wiele. Jednak trener Michal Doleżal miał rację wybierając Andrzeja Stękałę do czwórki obok pewniaków: Kamila Stocha i Piotra Żyły, może trochę się zawiódł na Dawidzie Kubackim, którego druga próba (zaledwie 97 m) oznaczała koniec szans na podium.
Należy oddać Polakom, że w rywalizacji, bardzo mocno sterowanej przez podmuchy silnego wiatru, długo dawali sobie radę. Pierwsza seria udała się im w całości – zaczęli od czwartego miejsca Żyły, Stękała poprawił pozycję na trzecią, a Kubacki dał prowadzenie drużynie, nawet jeśli trochę z pomocą pecha rywali. Po próbie Stocha, czyli w połowie konkursu, polscy skoczkowie zajmowali drugie miejsce, tylko kilka punktów za Austriakami.