Tour de France: Froome uznał swoją porażkę

Koniec wyścigu dopiero w niedzielę, ale większość ekspertów uważa, że grupa Sky już może świętować, bo Geraint Thomas nie da sobie odebrać zwycięstwa.

Aktualizacja: 26.07.2018 20:43 Publikacja: 26.07.2018 19:40

Tour de France: Froome uznał swoją porażkę

Foto: AFP

Najbardziej charakterystyczne jest to, co po cierpieniach w końcówce środowego etapu powiedział czterokrotny triumfator Touru Chris Froome.

Przyznał on, że rozważania o tym, kto jest liderem grupy Sky, są już nieaktualne i nawet on sam zrobi wszystko, by wygrał Thomas. Pojawił się natomiast inny powód do rozważań: czy to jednorazowa, czy też definitywna zmiana priorytetów sir Davida Brailforda, bossa grupy Sky.

Przekazywanie władzy ma w brytyjskim zespole ugruntowaną tradycję. Froome był kiedyś giermkiem Bradleya Wigginsa i zaczął zwyciężać, dopiero gdy ten skończył karierę. Teraz być może nadchodzi czas Thomasa.

Walijczyk na trasie pokazał, że żadnych prezentów nie oczekuje, jest po prostu najlepszy i zasługuje na wsparcie grupy. Nawet Froome musiał to uznać. Kierownictwu grupy wycofanie go z pierwszej linii może być na rękę, po dopingowej aferze, która wprawdzie skończyła się bez dyskwalifikacji, ale bardzo popsuła wizerunek Sky (drugi raz, bo sukcesy Wigginsa też już nie są przyjmowane bezkrytycznie). Thomas to w tej sytuacji w miarę czysta karta, choć słowa Brailsforda, że Sky odnowi kolarstwo, brzmią dziś jak kpina

Thomas czuje swą moc. Kiedy zapytano go, co pomyślał, gdy w trakcie wspinaczki w środę dowiedział się, że Froome ma kłopoty, odpowiedział: „Dodało mi to wiary, bo wiedziałem, że jeśli on cierpi, to wszyscy cierpią".

Czwartkowy etap był przerywnikiem między górami i zgodnie z oczekiwaniami niczego w czołówce nie zmienił (po finiszu z peletonu wygrał Francuz Arnaud Demare). Thomas ma 1.59 min przewagi na Holendrem Tomem Dumoulinem, 2.31 nad Froomem i 2.47 min nad Słoweńcem Primozem Rogliciem, który też liczy się w walce o podium w Paryżu.

W piątek w Pirenejach przed kolarzami jeden z najcięższych etapów (200 km z Lourdes do Larun), ze wspinaczkami na sławne przełęcze, legendarną Tourmalet (w połowie etapu) i Aubisque. Meta jednak nie będzie na szczycie, lecz w dolinie, 20 km za Aubisque.

W sobotę jazda indywidualna na czas (31 km po lekko pofałdowanym terenie), po której już wszystko będzie jasne. Tu powinien zyskać przede wszystkim Dumoulin, aktualny mistrz świata w tej specjalności. Jego szanse na końcowy sukces ocenić będzie można jednak dopiero po piątkowym etapie, gdy okaże się, jak poradził sobie na Tourmalet i Aubisque.

Góry to także ostatnia szansa, by na podium stanął Rafał Majka. Przed wyścigiem mówiło się nawet, że jego grupa Bora-Hansgrohe spodziewa się po Polaku miejsca w czołowej piątce, ale szosa zweryfikowała te plany. Majka wprawdzie pokazał się kilka razy w górach, atakował, ale gdy przychodziło do decydującej rozgrywki, odpadał i to zdecydowanie.

Jazda na czas to raczej szansa dla Kwiatkowskiego i Macieja Bodnara, o ile nie są zbyt zmęczeni. ©?

Wyścig pokazuje Eurosport 1.

SPORT I POLITYKA
Aliszer Usmanow chce odzyskać władzę. Oligarcha Putina wraca do gry
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
kajakarstwo
92 medale i koniec. Rewolucja w reprezentacji Polski, odchodzi dwóch trenerów
kolarstwo
Marek Leśniewski, nowy prezes PZKol: Jestem zaprawiony w boju
Inne sporty
Wybory w Polskim Związku Kolarskim. Kto wygrał i czy prezes jest prezesem?
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Kolarstwo
Czesław Lang: Stanowisko prezesa PZKol nie jest mi do niczego potrzebne