Weekend w Chanty-Mansyjsku był dla Tomasza Sikory znakomity. Polak wygrał w niedzielę bieg ze startu wspólnego, a dzień wcześniej był drugi w biegu pościgowym.
To czwarte zwycięstwo najlepszego polskiego biatlonisty w PŚ i 15. raz, gdy odbierał nagrodę na podium. Listę jego najważniejszych sukcesów otwiera bieg po złoto na 20 km podczas mistrzostw świata w Anterselvie w lutym 1995 r., potem były wygrane w biegu masowym w Kontiolathi w marcu 2006 i w styczniu tego roku w sprincie w Oberhofie.
Wygrana Sikory była wyraźna. Mimo podmuchów silnego wiatru znakomicie strzelał, przez trzy rundy nie spudłował, w ostatniej nie trafił w czarny krążek tylko raz.
Karna runda (150 m) nie kosztowała go wiele, gdyż miał już dużą przewagę nad głównymi rywalami – Niemcem Danielem Grafem i Czechem Michalem Slesingrem. Wyprzedził ich na mecie o kilkanaście sekund, w sam raz, by nie przejmować się koniecznością finałowego sprintu narta w nartę.
W sobotnim biegu pościgowym Sikora zapracował na dobre miejsce także dzięki doskonałemu strzelaniu. Mistrz świata Emil Hegle Svendsen z Norwegii był daleko przed wszystkimi, ale o drugą pozycję walczyło kilku biatlonistów.