Czy można odrobić dwie minuty na dystansie 12,5 km podczas biegu pościgowego, który rozpocznie się o 21.45 czasu polskiego? Trener Roman Bondaruk twierdzi, że sukcesem Sikory będzie miejsce w pierwszej „15”. - Najważniejsze, by jak najszybciej znów wyszedł na trasę i zapomniał co się stało dwie doby wcześniej. Był przecież świetnie przygotowany i w biegu sprinterskim stać go było na wielkie rzeczy. On nie przegrał z rywalami tylko z pogodą, która zaskoczyła przecież nie tylko jego. Tym, którzy startowali na początku i na końcu po prostu się upiekło. Tomek zaczął ten wyścig ostrożnie, by zachować siły na końcówkę, ale na jednym tylko okrążeniu stracił ponad pół minuty. To nie mieści się w głowie - wraca jeszcze do pechowego sprintu Bondaruk.

Doświadczony ukraiński trener widział wiele dziwnych rzeczy na biatlonowych trasach, ale zawodników, którzy na zjeździe odpychali się kijkami, bo narty nie chciały jechać, zapamięta na długo. - Śniegu napadało tak dużo właśnie wtedy, gdy Tomek był blisko czołówki. Teraz będzie musiał gonić z 29 miejsca i tych najlepszych raczej nie doścignie. Straty są zbyt duże.

Bondaruk pytany jak kontrole antydopingowe i krew pobrana Sikorze (polski biatlonista mówił o tym w rozmowie z „Rz") wpłynęło na jego dyspozycję odpowiada, że choć badania pokazały spadek procentowy hemoglobiny, to w trakcie wyścigu był w znakomitej kondycji i nie miał żadnych problemów fizycznych. A o warunkach na strzelnicy powiedział tylko tyle, że on sam przez lornetkę nie widział tarczy, bo tak sypało. Jak więc Sikora mógł strzelać bezbłędnie?