Samotność sportowca

Wioska olimpijska to twierdza, ale i tak przedarł się do niej koronawirus. Miasto nawiedziły też tropikalne upały.

Aktualizacja: 22.07.2021 06:10 Publikacja: 21.07.2021 20:28

Samotność sportowca

Foto: AFP

Korespondencja z Tokio

Aplikacje pogodowe dwa dni przed ceremonią otwarcia ostrzegają przed ekstremalną temperaturą i wilgotnością powietrza. Polskim lekkoatletom, którzy niebawem przylecą do Tokio, mogą przypomnieć się mistrzostwa świata w Katarze, gdzie niektórzy maratończycy mijali linię mety na wózkach inwalidzkich.

Przekroczenie drzwi hotelowych jest jak wyjście do sauny. Dziennikarze „Washington Post" zauważyli, że powietrze wydaje się tak gęste, że najpierw trzeba je przeżuć, zanim będzie można oddychać.

Spacerowicze – często uzbrojeni w parasole przeciwko słońcu – przemykają z cienia w cień. – Przestańcie narzekać, trzeba łapać witaminę D – śmieje się postawny Jamajczyk, który mógłby pewnie zostać kulomiotem, ale pracuje w hotelu dla dziennikarzy jako strażnik i spisuje godziny wyjścia oraz powrotu wszystkich mieszkańców wyposażonych w olimpijskie akredytacje.

Sztuczny śnieg

Organizatorzy igrzysk podczas konferencji prasowej ogłosili, że sezon deszczowy w Tokio się skończył i nadeszło gorące lato. To nie brzmiało jak dobra informacja, choć Japończycy o zabezpieczenia zadbali.

Wolontariusze i dziennikarze dostali słone pastylki oraz chłodzącą matę. Są kurtyny wodne, zacieniające namioty, lodówki z wodą oraz przenośne klimatyzatory. Amerykanie zorganizowali na Stadionie Olimpijskim, gdzie odbędzie się rywalizacja lekkoatletów, stanowiska z kamizelkami chłodzącymi.

Specjaliści do walki z tokijskimi upałami szykowali się od wielu miesięcy, badając tempo pocenia się zawodników oraz stopień utraty elektrolitów. Większość Amerykanów przyleciała do Japonii już wcześniej, na obóz klimatyczny. Niektórzy inspirowali się programem treningowym żołnierzy przygotowujących się do misji w klimacie pustynnym.

Właśnie upały miały być największym zmartwieniem uczestników igrzysk, zanim pandemia doprowadziła do przełożenia imprezy. Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) – w obawie przed ekstremalnymi warunkami – przeniósł rywalizację maratończyków i chodziarzy z Tokio do Sapporo. Wcześniej eksperymentowano z obsypywaniem biegaczy sztucznym śniegiem.

Piasek parzy w stopy

Tokio jest gęsto zabudowane, a wysokie budynki zatrzymują ciepło. Tereny zielone zajmują tylko 5 procent powierzchni metropolii, czyli na przykład sześciokrotnie mniej niż w Londynie.

Dwa lata temu średnia temperatura w terminie igrzysk wyniosła 33 stopnie, ale przy 80-procentowej wilgotności powietrza ta odczuwalna była nawet kilkanaście stopni wyższa. Upały doprowadziły do 118 zgonów, a mowa o zwykłych ludziach, a nie zmuszonych do ekstremalnego wysiłku wyczynowcach.

– Zdrowie oraz dobre samopoczucie sportowców zawsze jest dla nas najważniejsze, a przeniesienie zawodów w maratonie oraz chodzie pokazuje, jak poważnie podchodzimy do tych kwestii – zapewnia szef MKOl-u Thomas Bach.

57 lat temu tokijskie igrzyska odbyły się w październiku. Teraz o przesunięciu zawodów na jesień nikt nie myślał, zwłaszcza że startują wówczas rozgrywki NBA i NFL, a głównym sponsorem MKOl-u jest amerykańska telewizja NBC. To, jak duży wpływ ma ona na program igrzysk, pokazuje przesunięcie medalowych wyścigów pływackich do sesji porannych.

– Przeprowadzenie igrzysk w lipcu i sierpniu było problemem jeszcze przed pandemią. Uważam, że istnieje poważne ryzyko udarów cieplnych podczas chodu, triatlonu czy siatkówki plażowej – mówi szef Tokijskiego Stowarzyszenia Medycznego Haruo Ozaki.

Władze przestrzegają mieszkańców Tokio przed uprawianiem sportu, bo współczynnik WBGT obejmujący temperaturę, wilgotność powietrza, wiatr i promieniowanie słoneczne przekroczył wartość krytyczną. Tymczasem siatkarze plażowi muszą trenować w Shiokaze Park, gdzie piasek jest tak gorący, że parzy w stopy, więc organizatorzy co jakiś czas polewają go wodą.

Brytyjskie Stowarzyszenie na rzecz Zrównoważonego Sportu (BASIS) przygotowało raport o wpływie globalnego ocieplenia na igrzyska, nazywając koła olimpijskie „pierścieniami ognia". Sportowcy w Tokio przekonają się o tym na własnej skórze.

Temat upałów wysuwa się na pierwszy plan po tym, jak opadł kurz po słowach Toshiro Muto. Szef komitetu organizacyjnego nie wykluczył wznowienia dyskusji o odwołaniu igrzysk w ostatniej chwili, ale wiadomo, że impreza się odbędzie i nic jej nie zatrzyma.

Centrum prasowe już dziś przyjmuje setki dziennikarzy, choć wielu przedstawicieli mediów po przylocie do Tokio musi przeżyć trzydniową izolację.

Jak w maszynie losującej

Uczestnicy igrzysk przez pierwsze dwa tygodnie pobytu mogą korzystać wyłącznie z oficjalnego transportu, więc choć terminal przesiadkowy i centrum prasowe dzieli kilkaset metrów, dziennikarze muszą pokonać ten dystans stłoczeni w niewielkim autobusie.

Taki przejazd jest jak wrzucenie do maszyny losującej – pozytywny wynik testu na koronawirusa miało już kilkadziesiąt osób związanych z igrzyskami, a kontakt z chorymi także kilku dziennikarzy.

Wszyscy w centrum prasowym noszą maseczki, a obsługa regularnie dezynfekuje pulpity. Wolontariusze nie różnią się od tych z poprzednich igrzysk, w Rio de Janeiro – wielu ma problemy z językiem angielskim, ale w rozwiązywanie problemów wkładają całe serce.

Wioska olimpijska jest jak twierdza. Wstęp mają do niej tylko mieszkańcy, wycofano możliwość gościnnego zwiedzania. Nie ma strefy międzynarodowej, gdzie dziennikarze mogli rozmawiać ze sportowcami i obserwować kilkunastometrową kolejkę do McDonalda. Zamiast rozmów jest płot, a miejsca w strefie wywiadów trzeba rezerwować z wyprzedzeniem.

Są sportowcy, którzy sami już ustalili, że kontakt z mediami mocno ograniczą. Polscy siatkarze z dziennikarzami porozmawiają tylko po meczach, czyli wtedy, kiedy muszą. – To decyzja drużyny, muszę się jej podporządkować – przyznaje w rozmowie z „Rz" trener Vital Heynen.

Sportowcy się boją, nie ma na terenie wioski spotkań i grupowych spacerów, większość do startu szykuje się w samotności. Nie wiadomo, ilu z nich zdecyduje się na udział w piątkowej ceremonii otwarcia. Wydarzenie będzie nietypowe, bo olimpijczyków czeka parada po pustym stadionie.

Korespondencja z Tokio

Aplikacje pogodowe dwa dni przed ceremonią otwarcia ostrzegają przed ekstremalną temperaturą i wilgotnością powietrza. Polskim lekkoatletom, którzy niebawem przylecą do Tokio, mogą przypomnieć się mistrzostwa świata w Katarze, gdzie niektórzy maratończycy mijali linię mety na wózkach inwalidzkich.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
szachy
Radosław Wojtaszek: Szachy bez Rosji niczego nie tracą
szachy
Radosław Wojtaszek wraca do formy. Arcymistrz najlepszy w Katowicach
Szachy
Święto szachów i hitowe transfery w Katowicach
Inne sporty
Magnus Carlsen wraca do Polski. Będzie gwiazdą turnieju w Warszawie
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO