Fin pytany ostatnio, czy jest zainteresowany taką propozycją, odpowiedział twierdząco. Inny z kandydatów, Austriak Stefan Horngacher sam zadzwonił w tej sprawie i wyraził gotowość przyjazdu do Polski. Wstrzemięźliwość wykazywał tylko trzeci z kandydatów, były trener Szwajcarów Berni Schoedler, który podkreśla, że nie będzie spekulował na ten temat, gdyż nikt z polskiego związku jeszcze z nim poważnie nie rozmawiał.

W Planicy, gdzie rozegrane zostaną trzy ostatnie konkursy Pucharu Świata, nie ma jednak ani Schoedlera, ani Horngachera. Nie przyjechał też zwolniony Hannu Lepistoe. Jest Nikunen, który kończy po sezonie pracę z fińską kadrą, ale prezes Tajner twierdzi, że poza serdecznym powitaniem nie doszło między nimi do rozmów.

Z wypowiedzi Tajnera wynika też, że w Planicy nikt nie szuka trenera dla Małysza i pozostałych polskich skoczków. Wszystko wskazuje na to, że zainteresowani już wiedzą, kto zastąpi Lepistoe, ale prezes powie o tym dopiero 28 marca, po zebraniu zarządu Polskiego Związku Narciarskiego. Tajner przyznał, że chce mieć decydujący wpływ na powstanie zespołu szkoleniowego, który będzie pracował ze skoczkami. A co na to Małysz? Prezes twierdzi, że mistrz zgadza się z taką koncepcją.

Na razie na słoweńskim mamucie Małysz skoczył najdalej na treningu (217 m) i był drugi w kwalifikacjach (206 m) za Bjoernem Einarem Romoerenem (213 m), ale i tak największe wrażenie zrobił lot Gregora Schlierenzauera (223 m). Dziś o 15 pierwszy konkurs.