Małysz przekraczał granicę przyzwoitości (130 m) tylko w skokach treningowych. W próbach ocenianych było znacznie gorzej.
– Wydaje mi się, że moje skoki wyglądają dobrze, ale odległości nie ma. Wciąż mam małą prędkość na rozbiegu, może to jest problem – mówił do kamer TVP.
Gdy gorzej skacze Małysz, nie można ukryć za jego plecami słabości pozostałych. W sobotnim konkursie Kamil Stoch był 46., dzień później o jedno miejsce niżej. Marcin Bachleda zakwalifikował się tylko do niedzielnego konkursu i zajął 37. pozycję. Łukasz Rutkowski nie przeszedł kwalifikacji.
W tej sytuacji polska kadra nie jedzie na następne zawody PŚ do Pragelato, tylko na treningi do Ramsau. Efekt tych działań ratunkowych można będzie zobaczyć 21 i 22 grudnia w Engelbergu.
Polskie flagi w Trondheim powiewały przede wszystkim dla Ammanna i Schlierenzauera. Austriak wygrał w sobotę, poprawił rekord skoczni (obecnie 140 m) i objął prowadzenie w PŚ. W niedzielę Szwajcar odebrał żółtą koszulkę rywalowi. Zwyciężył niemal tak samo jak Austriak – najpierw 140 m, potem 135 m.