– Nie ma jeszcze umowy, ale to nie jest najważniejsze. Na pewno się dogadamy. Pieniądze nie będą problemem. Siądziemy jeszcze razem z Adamem i Hannu w Wiśle, porozmawiamy o szczegółach i podpiszemy papiery – powiedział „Rz“ prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner. Lepistoe na razie niczego nie obiecuje. Na konferencji prasowej w Krakowie sprawiał wrażenie nieco zażenowanego sytuacją, w jakiej się znalazł. Cichy i jak zawsze spokojny, powiedział, że Małysz wraca na dobrą drogę, że zawodnik tak utalentowany jest zdolny do największych wyczynów. Ale nikt nie zagwarantuje, że podczas mistrzostw świata w Libercu, zaczynających się za niewiele ponad trzy tygodnie, będzie skakał jak w Sapporo. Tam zdobył dwa lata temu złoto – pod okiem Lepistoe. Kilka miesięcy temu Fin stracił pracę w Polsce, a teraz na prośbę Małysza wraca.Konferencja rozpoczęła się w siedzibie PZN o 17. Fin wylądował w Polsce trzy godziny wcześniej. Razem z nim przy stole zasiedli Tajner i Łukasz Kruczek. Prezes raz jeszcze podkreślił, że trenerem polskich skoczków pozostanie Kruczek, a Lepistoe będzie pracował tylko z Małyszem.
Szczegóły nie zostały jeszcze ustalone, choć wiadomo, że przez najbliższy tydzień w Wiśle będzie i Lepistoe, i Kruczek. Razem będą też jeździć na zawody Pucharu Świata. Fina nie zabraknie w Libercu, gdzie na normalnej skoczni Małysz będzie bronił tytułu. – Nie mam nic przeciwko temu – mówi Kruczek. – Cenię Hannu, cenię Małysza i wiem, że trzeba zrobić wszystko, by skakał jak najlepiej. A mnie z tego powodu czapka z głowy nie spadnie. – Najpierw porozmawiamy we własnym gronie, a później spotkamy się z Lepistoe, by ustalić szczegóły – mówił jeszcze przed południem prezes Tajner. Spotkanie z Finem zaczęło się około 16 i trwało godzinę, ale profesora Jerzego Żołądzia na tej naradzie nie było. Rozmawiał z Lepistoe i prezesem Tajnerem wcześniej, podczas wspólnego obiadu. Oprócz deklaracji współpracy bardziej szczegółowego porozumienia na razie nie ma.
Profesor odpowiada za przygotowanie motoryczne naszej kadry i Małysza, a Polski Związek Narciarski płaci za to sporo. Tajner podkreślał to wiele razy, tak samo jak obawy, by fiński trener nie zepsuł tego, co zrobiono wcześniej polskimi rękami. Lepistoe nie wyklucza współpracy, ale zastrzega, że potrzebuje trochę czasu, by mówić o konkretach. Z tego wynika, że Team Małysz powstanie dopiero w sezonie olimpijskim, kiedy rozpoczną się przygotowania do igrzysk w Vancouver.
Jutro pierwsze treningi Małysza z Lepistoe w Wiśle. Będą wozy transmisyjne TVN, ekipa TVP i zapewne spora grupa dziennikarzy, która przekaże wrażenia z kolejnego etapu naprawiania czterokrotnego mistrza świata.
Lepistoe pojechał tam wczoraj, zaraz po konferencji. Zamieszka w eleganckiej Willa Almira, będzie miał do dyspozycji samochód i, jak twierdzi prezes Tajner, trochę czasu, by poznać tamtejsze piękne tereny. Słowem, szykuje się idylla. Pytanie tylko, na jak długo.