Reklama
Rozwiń

Wszystko płynie

Mistrzostwa Świata zagrożone. Z powodu wichury i opadów odwołano piątkowe treningi. Tomasz Sikora czekał na decyzję, czy ruszy w sobotę na trasę sprintu

Aktualizacja: 14.02.2009 01:19 Publikacja: 14.02.2009 01:18

Tomasz Sikora (fot: Franco Debernardi)

Tomasz Sikora (fot: Franco Debernardi)

Foto: AP

Pogoda była fatalna od kilku dni, ale katastrofa nastąpiła w piątek. Deszcz zmył przynajmniej połowę zlodzonego śniegu, a wichura dodała swoje, uszkodziła nawet stanowiska kamer telewizyjnych i część barierek wytyczających trasy.

Widok ośrodka w PyeongChang jest taki: tysiące światełek zdobi pięknie drzewa i krzewy wokół hoteli, wszędzie widać kolorowe flagi z logo mistrzostw, ale nędzne resztki brudnego śniegu topnieją na trawnikach, środkiem w murowanym korycie płynie wzburzona rzeka niosąca burą, pełną piasku maź.

[wyimek]Mamy zapewne do czynienia z systematycznym dopingiem w jednej z najsilniejszych ekip - Anders Besseberg szef Międzynarodowej Unii Biatlonu o reprezentacji Rosji[/wyimek]

Temperatura w piątkowe południe przekroczyła plus 15 stopni, komitet organizacyjny zebrał się w celu podjęcia nagłych działań ratunkowych, całą noc miała trwać akcja dowożenia ciężarówkami śniegu. Dyrektor IBU ds. zawodów Franz Berger zachowywał pokerową twarz. Mówił, że jest optymistą i wciąż ma nadzieję na planowy start, czyli w sobotę po południu czasu koreańskiego, rankiem w Europie.

Jak będzie, okaże się po spotkaniu technicznym w sobotę. Może nastąpi zmiana programu, może nie, na razie nie ma mądrych. W gronie trenerów najgłośniej słychać było szkoleniowca Szwedów Niemca Wolfganga Pichlera, który jako reprezentant 25 z 38 krajów uczestniczących w imprezie zażądał kolejnego spotkania w sobotę rano.

Zamiast analizować szanse wicelidera PŚ Tomasza Sikory, wspominać, jak zdobywał medale indywidualne w Anterselvie (1995) i Oberhofie (2004) oraz drużynowy w Osrblie (1997) i podglądać sławnych rywali z Niemiec i Norwegii, pozostawało patrzeć w niebo i czekać, co przyniesie czas. Najbardziej ambitni biatloniści po prostu biegali w deszczu bez nart, trochę zabawnie to wyglądało, bo niektórzy mieli na głowach latarki, coś na kształt lampek górniczych.

Z zaplanowanych imprez w piątek odbyła się tylko jedna: działacze IBU spotkali się ze sobą na przyjęciu powitalnym. Pomimo odwołania ceremonii otwarcia odpalono salwę fajerwerków, ale nikt nie patrzył.

Trener Roman Bondaruk zwołał wieczorem reprezentację Polski i za zamkniętymi drzwiami nakreślił możliwości zmian w programie startów.

Konferencję prasową zdominowały dwa tematy, pierwszym była oczywiście fatalna pogoda i jej skutki, drugim, kto wie czy nie ważniejszym – sprawa dopingu rosyjskiej trójki: Jekateriny Juriewej, Albiny Achatowej i Dmitrija Jaroszenki. Próbki B potwierdziły winę sportowców, padały pytania o kary i zapobieganie dopingowi w tym sporcie.

Przewodniczący Międzynarodowej Unii Biatlonu Anders Besseberg zaczął ostro. – Nie ma usprawiedliwienia w tym przypadku. Mamy zapewne do czynienia z systematycznym dopingiem w jednej z najsilniejszych ekip. Zadajemy sobie pytanie, czy to już wszyscy, czy tylko wykryliśmy czubek góry lodowej. Wprowadzimy strategię „zero tolerancji dla oszustów” – grzmiał.

Przypomniał także, że badania krwi wprowadzono w biatlonie już w 1995 roku, że niektóre próbki mają być przechowywane. Nie chciał ujawnić, jaka kara spotka rosyjską trójkę, wyrok ma być podany razem z oficjalnym określeniem, co brali. Nieoficjalnie mówi się o dopingu krwi za pomocą erytropoetyny. Zgodnie z nowymi zaleceniami WADA o winie i karze zadecyduje specjalna niezależna komisja IBU. Przewodniczący dodał, że badanych jest wiele innych próbek, ale na razie nie ma sygnałów z laboratoriów o innych wpadkach.

Tomasz Sikora po niedawnych sukcesach też jest pod lupą kontrolerów. Wzmocniony program nadzoru obejmuje najlepszą trzydziestkę w Pucharze Świata. Trener Pichler ma już także karę dodatkową dla biatlonu rosyjskiego: zbiera głosy za odwołaniem tegorocznego finału Pucharu Świata w Chanty Mansijsku.

[ramka][b]starty Tomasza Sikory[/b]

-sobota, 14 lutego, godz. 11.15

(czasu polskiego): sprint (10 km)

-niedziela, 15 lutego, 11.15: bieg pościgowy (12,5 km)

-wtorek, 17 lutego, 6.15: bieg na 20 km

-czwartek, 19 lutego, 10.00: sztafeta mieszana (4x6 km)

-sobota, 21 lutego, 9.15: bieg masowy (15 km)

-niedziela, 22 lutego, 11.15: sztafeta mężczyzn (4x7,5 km)

Zawody pokazują Eurosport i TVP Sport.[/ramka]

Pogoda była fatalna od kilku dni, ale katastrofa nastąpiła w piątek. Deszcz zmył przynajmniej połowę zlodzonego śniegu, a wichura dodała swoje, uszkodziła nawet stanowiska kamer telewizyjnych i część barierek wytyczających trasy.

Widok ośrodka w PyeongChang jest taki: tysiące światełek zdobi pięknie drzewa i krzewy wokół hoteli, wszędzie widać kolorowe flagi z logo mistrzostw, ale nędzne resztki brudnego śniegu topnieją na trawnikach, środkiem w murowanym korycie płynie wzburzona rzeka niosąca burą, pełną piasku maź.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Inne sporty
Czy to najlepszy sportowiec 2024 roku? Dokonał rzeczy wyjątkowych
Inne sporty
Tomasz Chamera: Za wizerunek PKOl odpowiada jego prezes
pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Rekordowa impreza reprezentacji Polski
Pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Kolejne medale i polskie rekordy w Budapeszcie
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Inne sporty
Kolarstwo. Zakażą stosowania tlenku węgla?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku