Wyniki kwalifikacji były może trochę zaskakujące: Forfang dostał czek dla zwycięzcy (3000 franków szwajcarskich), drugi był też Norweg, Robert Johansson, trzeci Timi Zajc ze Słowenii. Z Polaków najlepszy skok kwalifikacyjny oddał Aleksander Zniszczoł, Dawid Kubacki był 10., reszta dalej, choć na pozycjach dających awans. Lider PŚ Japończyk Ryoyu Kobayashi – dopiero 31. Może to wiatr, może chowanie formy.
Zakopane przywitało skoczków Pucharu Świata sporym śniegiem, trochę też wiało nad skocznią, krótko mówiąc, zima była pocztówkowa, choć niekoniecznie sprzyjała sportowcom. Do Zakopanego przyjechało 66 skoczków, frekwencja była zatem nieco lepsza, niż w Predazzo (59).
Skoki na Krokwi w piątkowy wieczór nie były łatwe, także dla obsługi skoczni. Odkurzanie rozbiegu trwało niemal cały czas. Wydawało się, że polska jedenastka (sześciu z kadry A i pięciu z kadry B – z powodu choroby ubył w ostatniej chwili Tomasz Pilch) ma dość oczywistego lidera: Dawid Kubacki skakał najdalej w seriach próbnych (128 i 139 m), wyprzedzał nawet Kobayashiego. Kamil Stoch i Piotr Żyła zaczęli treningi nieco spokojniej, można było zakładać, że rezerwują siły na serię kwalifikacyjną.
Gęstniejący śnieg spowodował, że ta seria zaczęła się z niedużym opóźnieniem. Po kwadransie oczekiwania zaczęli i w kilkanaście minut można było chwalić piątkę z kadry B: wszyscy zakwalifkowali się do niedzielnego konkursu, najlepszy w tej grupie był Zniszczoł (134,5 m).
Okazało się, że ten skok był najlepszą próbą Polaków, wiatr w plecy wyraźnie zaszkodził Stochowi i kolegom, skoczkowie zagraniczni po części wykorzystali tę gościnność, choć i oni mieli kłopoty. Dalekie miejsce Kobayashiego to potwierdza. Wobec takich wyników, trudniej prognozować ciąg dalszy zawodów w Zakopanem. Można jednak zakladać, że w głównych konkursach Polacy nie będą tak gościnni.