Polacy polecieli do Finlandii w środę, a już dziś na skoczni Rukatunturi wezmą udział w kwalifikacjach do sobotniego konkursu indywidualnego. W piątek rywalizacja drużynowa, która zapowiada się nie mniej ciekawie.
Adam Małysz przypominał przed odlotem w rozmowie z „Rz”, że skocznia w Ruce jest nietypowa i wiatr często wypacza tam wyniki rywalizacji, ale ma nadzieję, że tym razem będzie sprawiedliwie, chociaż obowiązują stare zasady punktacji, w których szczęście odgrywa istotną rolę.
– Jestem zdziwiony decyzją FIS – mówi Małysz. – Dyrektor Pucharu Świata Walter Hofer latem powtarzał, że nowy system punktacji to przyszłość skoków i że zimą też będziemy skakać po nowemu.
[srodtytul]Olimpijski cel[/srodtytul]
Powrót do starego systemu punktacji nie zmienia jednak nastawienia Małysza do nadchodzącego sezonu. Czterokrotny mistrz świata mówi, że jego celem jest medal na igrzyskach w Vancouver. Najlepiej złoty, bo srebrny i brązowy już ma, zdobył je w Salt Lake City siedem lat temu.