Najlepszy polski biathlonista przyjechał do Szwecji po zmienionym cyklu przygotowań, jaki wymyślił nowy trener Jon Arne Enevoldsen. Listopadowe sprawdziany w Beitostoelen pokazały pierwsze efekty pracy z Norwegiem: Sikora strzelał bardzo celnie, tylko biegał słabiej od norweskich rywali. Uspokajał kibiców i media, mówiąc, że forma biegowa też nadejdzie.
Weryfikacja zacznie się od konkurencji, który dała przed laty Tomaszowi Sikorze dwa pamiętne sukcesy: złoto MŚ w Anterselvie (1994) i srebro w Oberhofie (2008). Polak ciepło wspomina Oestersund – w niewielkim szwedzkim mieście wygrał dwa lata temu bieg pościgowy, był drugi w sprincie i tam rozpoczął drogę do zdobycia na 42 dni koszulki lidera Pucharu Świata w sezonie 2008/09.
Rok później Oestersund nie było już tak szczęśliwe, Sikora był 71. w biegu indywidualnym i 14. w sprincie, ostatnia zima przyniósł mu więcej rozczarowań, niż zysków. Na podium PŚ Polak znalazł się tylko raz, w biegu masowym w styczniu w Oberhofie.
Program pięciu dni z biathlonem w Oestersund jest od lat podobny: najpierw biegi indywidualne z czterema strzelaniami, potem sprinty (dwa strzelania) i biegi pościgowe (znów cztery strzelania). Mróz nad Europą ścisnął także środkową Szwecję, ale prognoza na czwartkowe popołudnie (start biegu na 20 km o 17.20) była dobra: minus 12 stopni, bezchmurne niebo, wiatr do 1 m/sekundę.
Więcej problemów organizatorzy mają ze skażeniem wody w kranach. Biegunkę ma już ponad 5 procent z 60 tys. mieszkańców miasta, a także kilkunastu sportowców. Większość biathlonistów myje się w wodzie z butelek.