Niedzielny konkurs potwierdził to, co widać było już wcześniej: pojawili się nowi zdolni skoczkowie, kilka reprezentacji przygotowało niezłą formę już na początek sezonu. Polacy jeszcze nie.
Liderem Pucharu Świata został Roman Koudelka – Czech był mistrzem kwalifikacji, najlepszym skoczkiem konkursu drużynowego i potwierdził formę w konkursie indywidualnym.
Ten konkurs mógł się podobać także dlatego, że daleko i ładnie skakali ci, którzy do tej pory rzadko bili starszych mistrzów: Austriacy Stefan Kraft i Michael Hayboeck, Niemcy Andreas Wellinger i Marcus Eisenbichler, Norweg Anders Fannemel.
Zapowiedzi trenera Łukasza Kruczka o spokojnym wejściu w sezon były uzasadnione. Z siódemki, która pojechała do Klingenthal, tylko Piotr Żyła oddał niezłe skoki (w kwalifikacjach i konkursach wszystkie powyżej 130 m, 14. w niedzielę), reszta stanowiła tło. Może Maciej Kot mógł mówić o małych powodach do optymizmu – zdobył dwa punkty.
Nie skakał w ogóle Kamil Stoch. Kontuzja kostki nie wygląda groźnie, choć torebka stawowa jest spuchnięta. Mistrz olimpijski w poniedziałek przejdzie badania u dr. Aleksandra Winiarskiego.