Styl klasyczny, dystans 5 km, trasa przyjemna – nie brakowało optymistów, którzy widzieli Polkę wśród najlepszych Norweżek, ale znów się okazało, że na takie prognozy za wcześnie.
Serce wprawdzie drgnęło, gdy na punkcie kontroli czasu po 1,7 km Justyna Kowalczyk była pierwsza, 1,2 sekundy przed Bjoergen. Ale w drugiej części trasy wielka Marit przyspieszyła, wielka Justyna po raz kolejny z musu zwolniła i na mecie obrazek był kopią trzech poprzednich etapów, tyle że Therese Johaug w końcu dostała się na drugie miejsce, przed Heidi Weng.
Oprócz trzech Norweżek Polkę wyprzedziła także Szwedka Emma Wiken, lecz w klasyfikacji Touru Kowalczyk awansowała na piąte miejsce. To także skutek decyzji specjalistek od sprintu, które do Toblach nie pojechały (wycofało się osiem pań).
Ciąg dalszy w czwartek, również na pętli wokół Toblach. Od 12.15 bieg pościgowy na 25 km krokiem łyżwowym panów, od 15.30 na 10 km będą startować panie. Bjoergen pobiegnie z przewagą ponad 1,5 minuty nad Weng i prawie 2,5 minuty nad Johaug. Kto nie wierzy, że to znów będzie Tour de Bjoergen, niech trzyma palce za ten pościg Norweżek za Norweżką. Justyna Kowalczyk wciąż buduje wytrzymałość i nadzieję na przyszłość.
TOUR DE SKI 2015
Kobiety