Pełne zwrotów akcji zawody o GP Wielkiej Brytanii były dokładnie tym, czego potrzebuje F1 krytykowana za nudę.
Przez cały weekend wszystkie drogi w hrabstwach Northampton i Buckingham prowadziły do Silverstone. Organizatorzy kierowali ruch w stronę toru po obu nitkach dwujezdniowych autostrad, a mimo to ostatnie kilometry pokonywało się w ślimaczym tempie. Ale warto było odstać swoje w korkach, bo od początku rywalizacja trzymała w napięciu.
Lewis Hamilton i Nico Rosberg ruszali z pierwszego rzędu, ale obaj popsuli start i mogli tylko patrzeć, jak między nimi przeciska się biały Williams Felipe Massy. Drugi cios tej dwójce zadał zespołowy kolega Brazylijczyka Valtteri Bottas. Fin jechał przez chwilę na drugiej pozycji, ale nie powstrzymał Hamiltona, który przypuścił skuteczny atak w trzecim zakręcie. Walkę po chwili przerwała interwencja samochodu bezpieczeństwa, wezwanego przez sędziów do akcji po kolizji w środku stawki. Na torze zostały oba Lotusy i McLaren Jensona Buttona, sprzątanie trwało trzy okrążenia.
Podczas restartu Hamilton zbyt ochoczo próbował rozprawić się z Massą i zamiast zyskać jedną pozycję, spadł za Bottasa po zablokowaniu kół przy hamowaniu i krótkiej wycieczce na pobocze. Niespodziewanie na czele znalazły się oba Williamsy, ale Hamilton i Rosberg trzymali się bardzo blisko. Cała czwórka mieściła się w zaledwie dwóch sekundach, aż do pierwszej zmiany opon.
Sygnał dał Hamilton: zjechał na 19. okrążeniu i odpowiednio wykorzystał nowe ogumienie. Rundę później jego manewr powtórzyli Massa i Rosberg, ale szybkie kółko wyjazdowe pozwoliło Lewisowi objąć prowadzenie, a trybuny eksplodowały radością. Bottas po swojej zmianie znalazł się między Massą a Rosbergiem.