Kiedy Majka ruszał na trasę, jeżdżący w tej samej grupie Tinkoff- Saxo Maciej Bodnar był liderem czasówki. 30-letni zawodnik spędził w strefie dla czołowych kolarzy etapu pod katedrą w Burgos prawie trzy godziny. Pojechał znakomicie, ze średnią minimalnie przekraczającą 49 km/godz.
Nie dali mu rady medaliści mistrzostw świata, mistrzowie krajowi i liczący się w klasyfikacji generalnej zawodnicy. Bodnara był w stanie wyprzedzić tylko jeden kolarz, ale ten, na którego wszyscy w środę stawiali i który może okazać się zwycięzcą całego wyścigu – Tom Dumoulin.
Holender od pierwszego pomiaru czasu jechał najszybciej, nikomu nie pozostawił nadziei, że da się pokonać w swej specjalności. Jako jedyny pokonał blisko 39-kilometrowy odcinek ze średnią powyżej 50 km na godzinę. Bodnara wyprzedził o ponad minutę. Fenomenalna czasówka pozwoliła Dumoulinowi objąć prowadzenie we Vuelcie. Ma zaledwie trzy sekundy przewagi nad drugim Włochem Fabio Aru, a do końca zostały jeszcze cztery etapy. – Jestem pewny, że stać mnie na utrzymanie przewagi, ale kolejne dni będą bardzo stresujące – powiedział Holender.
Majka spadł na czwarte miejsce. Strata do Dumoulina okazała się zbyt pokaźna (2.38), lepiej od Polaka pojechał także Fabio Aru, a nad Joaquimem Rodriguezem Polak odrobił niespełna pół minuty. Ale wyścig jeszcze się nie skończył. W czwartek etap z dwoma premiami górskimi, ale meta znajduje się na terenie płaskim, po 13-kilometrowym zjeździe ze szczytu. Podobny profil będzie miała trasa w piątek, sobotnia wygląda na nieco trudniejszą. Można jeszcze powalczyć.
Polak, aby myśleć o podium, musiałby zgubić Holendra, a ten w górach pokazał, że żadne wzniesienie nie jest mu straszne. Aru i Rodriguez są na tyle dobrzy, że trudno oczekiwać, by dali Majce odjechać.