Reklama
Rozwiń

Rosjanin mówi: dość. Co dalej z Majką?

Oleg Tinkow rezygnuje ze sponsorowania zawodowej grupy. Jaka będzie przyszłość Rafała Majki?

Publikacja: 15.12.2015 18:31

Oleg Tinkow nie tylko finansował swoją grupę, lecz także sam często jeździł na rowerze

Oleg Tinkow nie tylko finansował swoją grupę, lecz także sam często jeździł na rowerze

Foto: Bloomberg

Rosyjski miliarder ogłosił decyzję o wycofaniu się z finansowania zespołu podczas kolacji z kolarzami na zgrupowaniu na Wyspach Kanaryjskich. Zapowiedział zawodnikom, w tym trzem Polakom: Majce, Maciejowi Bodnarowi i Pawłowi Poljańskiemu, że uhonoruje wszystkie kontrakty w 2016 roku, potem odchodzi.

Rosjanin w różny sposób uzasadnia swoją decyzję. W wypowiedzi dla magazynu „Cycling Weekly" żali się, że nikt nie chciał słuchać jego pomysłów, by zreformować kolarstwo. Od dawna powtarzał, że ta konserwatywna dyscyplina sportu „musi się zmienić albo umrze w morzu skandali".

Cel podobno osiągnięty

Tinkow skarżył się na to, że właściciele grup kolarskich czerpią korzyści wyłącznie z reklamy, a to za mało, bo zespoły zależne tylko od sponsorów nie mogą jego zdaniem długo przetrwać.

Domagał się wypracowania takiego modelu ekonomicznego kolarstwa, który zapewniałby grupom dochody, przede wszystkim z transmisji telewizyjnych. Wyścigi należy maksymalnie uatrakcyjnić, dobrym pomysłem jego zdaniem są kamerki w rowerach kolarzy. Za szczególnie groźną dla dyscypliny uważał bliską monopolu dominację firmy ASO, organizatora Tour de France, Vuelty i m.in. takich klasyków, jak Paris–Roubaix, Liege–Bastogne–Liege czy Walońska Strzała. Tinkow chciał nawet zbojkotować przyszłoroczny Tour de France, żeby pokazać, kto tu rządzi, a kto szkodzi.

Powiedział, że zainwestował w kolarstwo 60 milionów euro, najpierw sponsorując niewielką grupę Tinkoff Credit System, a potem stając się partnerem duńskiego zespołu Saxo-Bank, by w końcu w 2014 roku stać się jedynym właścicielem teamu.

– Spełniłem cel marketingowy, to wystarczy – oznajmił. Dodał jednak, że jego firma miała ostatnio gorsze wyniki. Mimo to Tinkow jest nadal bardzo bogatym człowiekiem. Magazyn „Forbes" umieścił go na swojej liście najbogatszych ludzi świata na 1210. miejscu – z majątkiem wycenianym na 1,02 mld euro.

Rosjanin sportowo czuje się spełniony. Za jego czasów nikt z kolarzy grupy nie wygrał co prawda Tour de France, ale Alberto Contador zwyciężał we Vuelcie (2014) i Giro d'Italia (2015), w tym roku Peter Sagan został mistrzem świata, a Rafał Majka zajął trzecie miejsce we Vuelcie i był pierwszy na jednym z najtrudniejszych etapów „Wielkiej Pętli".

O Polaku Tinkow wypowiadał się zawsze z uznaniem. Wierzy w niego, przekonuje, że może wygrać wielki tour, być może już w przyszłym roku – Giro d'Italia. Najlepszym dowodem tego zaufania jest ważny do końca 2017 roku kontrakt grupy z Majką, który teraz jednak może stanowić pewien problem, bo przecież Tinkowa za dwa lata już w kolarstwie nie będzie.

– Sądzę, że Majka ma tak mocną pozycję w peletonie, że już teraz jego menedżer dostaje propozycje kontraktu i to z silnych zespołów. Nie martwiłbym się także o dwóch innych zawodników z tego teamu – Pawła Poljanskiego i Macieja Bodnara. Też zdążyli wyrobić sobie dobrą markę – mówi dyrektor Polskiego Związku Kolarskiego Andrzej Piątek.

CCC jeszcze poczeka

Polakom byłoby jeszcze łatwiej, gdyby Tinkow sprzedał licencję grupy zespołowi CCC. Rosjanin wspomniał o takiej możliwości. – Słyszałem, że Polacy z CCC są zainteresowani, być może będą jeszcze inni – mówił.

Prezes firmy z Dolnego Śląska Dariusz Miłek od lat jest największym sponsorem polskiego kolarstwa. Pomaga reprezentacji szosowej (w koszulce z logo tej firmy Michał Kwiatkowski zdobywał w 2014 roku mistrzostwo świata w Ponferradzie), miał zespół kolarstwa górskiego, ale ostatnio skoncentrował się na szosowej grupie zawodowej.

Działający od 2003 roku zespół należy do tzw. Professional Continental Teams, czyli zaplecza ProTour. Skład i renoma grupy są na tyle silne, że w tym roku wystartowała w Giro i kilku poważnych klasykach: Milan–San Remo, Amstel Gold Race, Il Lombardia.

Ambicje Miłka sięgają kolarskiej ekstraklasy, dlatego też zrezygnował ze sponsorowania drużyny MTB i koszykarek z Polkowic. Na zespół szosowców wydaje 0,5 proc. przychodów grupy CCC, co w tym roku oznaczało budżet 13 mln zł. Dużo jak na Professional Contintental Teams, ale mało jak na ProTour, gdzie najmniejszy budżet wynosi 6 mln euro.

Polacy coraz drożsi

Miłek zapowiedział, że za dwa–trzy lata chciałby widzieć swoją grupę kolarską w elicie. Czy może ten proces przyśpieszyć, odkupując licencję od Tinkowa na sezon 2017? To raczej wątpliwe, bo koszty tego przedsięwzięcia są ogromne. Ważne kontrakty na 2017 rok z Tinkoff mają Majka, Peter Sagan, jego brat Juraj i dwóch nowych kolarzy: Michael Gogl i Erik Baska. Trzeba by było je przejąć. A Sagan jest jednym z najlepiej zarabiających kolarzy na świecie – z roczną pensją wynoszącą 4 mln euro, czyli tyle, ile wynosi obecny budżet CCC. Majka zarabia około miliona euro, jeśli nie więcej. W pojedynkę polski sponsor nie wytrzymałby takiego obciążenia finansowego.

Dariusz Miłek podąża do ProTour metodą małych kroków, zawierając kontrakty z kolarzami z drugiego szeregu, ale takimi, którzy daliby drużynie punkty do rankingu, podnosząc jej wartość sportową. Chce, aby to byli polscy kolarze, ale są oni coraz lepsi i co za tym idzie coraz drożsi, tak jak Michał Kwiatkowski, który od nowego sezonu pojedzie w brytyjskim Sky Team. Polska musi poczekać.

Inne sporty
Ruszyła Suzuki Marine Academy 2025. Przygotuj się na sezon na wodzie!
Inne sporty
Jan-Krzysztof Duda dla „Rzeczpospolitej”: Nie boimy się sztucznej inteligencji
Inne sporty
Rusza walka o mistrzostwo świata na żużlu. Warszawa poddaje się ostatnia
szachy
Weselin Topałow, były mistrz świata w szachach, dla „Rzeczpospolitej”: Dobrze jest łączyć show i wygrywanie
Inne sporty
Puchar Świata. Najlepsi na świecie wystąpią w Beskidach