Rusza sezon F1. Faworyt jest tylko jeden

W weekend startuje rekordowy, liczący 23 wyścigi sezon Formuły 1. Nową perłą w kalendarzu mają być nocne zawody w Las Vegas, ale w listopadzie losy tytułu mogą być już rozstrzygnięte, bo faworyt jest tylko jeden.

Publikacja: 02.03.2023 17:11

Max Verstappen (na zdjęciu) i Sergio Perez dostali szybką i niezawodną maszynę, która powinna dać im

Max Verstappen (na zdjęciu) i Sergio Perez dostali szybką i niezawodną maszynę, która powinna dać im komfortową przewagę w pierwszej fazie mistrzostw.

Foto: PHILIPPE NANCHINO / MPS AGENCY

Zima w F1 zawsze upływa pod znakiem oczekiwań i nadziei. Każdy z zespołów liczy, że mniej lub bardziej ambitne cele tym razem zostaną osiągnięte. Napięcie rośnie wraz z prezentacjami kolejnych samochodów - a każdy z nich, mimo rygorystycznych przepisów technicznych - jest unikalny i różni się wieloma szczegółami od modeli konkurencyjnych ekip. Wszak to jedyna seria wyścigowa, w której zespoły muszą samodzielnie projektować i budować auta.

Zmian w regulaminach jest w tym roku niewiele, zwłaszcza w porównaniu z minionym sezonem. Przemeblowano wówczas całą filozofię aerodynamiczną, bo główną rolę w wytwarzaniu docisku - z którego słyną maszyny F1 - przejęła od skrzydeł podłoga. Przez długie dekady musiała być płaska, teraz pod spodem pojawiły się wyprofilowane tunele. Z jednej strony takie rozwiązanie umożliwia bliższą jazdę za rywalem – czyli sprzyja wyprzedzaniu – a z drugiej wymagało od projektantów przygotowania zupełnie nowych koncepcji.

Hegemonia przełamana

To pole, na którym błysnął Red Bull. Niezłe pomysły miało także Ferrari, natomiast katastrofalną wpadkę zaliczył Mercedes. Zespół, który w mistrzostwach świata konstruktorów wywalczył osiem tytułów z rzędu, wygrał w zeszłym sezonie tylko jeden wyścig. Nowy w ekipie George Russell triumfował w Brazylii, a jego partner Lewis Hamilton po raz pierwszy w karierze nie wygrał ani jednej rundy. Hegemonię „Srebrnych Strzał” przełamał Red Bull, wygrywając aż 17 z 22 wyścigów. Teraz może być podobnie.

Czytaj więcej

Zwycięska formuła Maxa Verstappena

Trzydniowe testy na torze w Bahrajnie pokazały, że mistrzowie świata nie zamierzają zwalniać tempa. Max Verstappen i Sergio Perez dostali szybką i niezawodną maszynę, która powinna dać im komfortową przewagę w pierwszej fazie mistrzostw.

Wiele będzie zależało od rozwoju samochodu. Zespoły muszą jednak przestrzegać rocznego limitu wydatków (w tym sezonie to 135 milionów dolarów plus parę wyjątków) oraz ograniczeń dotyczących możliwości prowadzenia prac w tunelach aerodynamicznych i komputerach - im wyżej w klasyfikacji konstruktorów był zespół, tym limit ostrzejszy. Słabeusze mają zatem do dyspozycji więcej czasu na rozwój i poprawianie swoich konstrukcji.

Red Bull jako mistrz świata musi przestrzegać najsurowszego limitu. Ich przydział godzin w tunelu oraz liczby komputerowych symulacji będą do końca października zmniejszone o dodatkowe 10 proc. To kara za nieznaczne przekroczenie limitu wydatków w sezonie 2021. Zdaniem szefów Red Bulla to drakońska kara - obejmuje także 7 mln funtów grzywny - ale rywale domagali się surowszych konsekwencji, a skoro wszyscy są niezadowoleni, to wyrok jest najwyraźniej odpowiednim kompromisem.

Formuła 1
Kalendarz sezonu 2023

5 marca – GP Bahrajnu (Sakhir), 19 marca – GP Arabii Saudyjskiej (Dżudda), 2 kwietnia – GP Australii (Melbourne), 30 kwietnia – GP Azerbejdżanu (Baku), 7 maja – GP USA (Miami), 21 maja – GP Emilii-Romanii (Imola), 28 maja – GP Monako (Monte Carlo), 4 czerwca – GP Hiszpanii (Barcelona), 18 czerwca – GP Kanady (Montreal), 2 lipca – GP Austrii (Spielberg), 9 lipca – GP Wielkiej Brytanii (Silverstone), 23 lipca – GP Węgier (Budapeszt), 30 lipca – GP Belgii (Spa-Francorchamps), 27 sierpnia – GP Holandii (Zandvoort), 3 września – GP Włoch (Monza), 17 września – GP Singapuru (Marina Bay), 24 września – GP Japonii (Suzuka), 8 października – GP Kataru (Lusajl), 22 października – GP USA (Austin), 29 października – GP Meksyku (Mexico City), 5 listopada – GP Brazylii (São Paulo), 18 listopada – GP USA (Las Vegas), 26 listopada – GP Abu Zabi (Yas Marina) 

Rywale Red Bulla będą w lepszej sytuacji, ale od ilości ważniejsza jest jakość, a przecież to właśnie mistrzowie świata popisywali się ostatnio na polu rozwoju samochodów skutecznością. Poprzedni sezon rozpoczęli z dość ciężkim i awaryjnym samochodem, ustępującym Ferrari pod względem osiągów oraz wszechstronności. Postępy były jednak błyskawiczne, co w połączeniu z potknięciami rywali oznaczało relatywnie wczesne rozstrzygnięcie kwestii tytułów.

Nowa miotła w Maranello

Teraz scenariusz może się powtórzyć – tyle że bez początkowych sukcesów Ferrari. W Maranello zamiata nowa miotła: właściciele uznali, że Mattia Binotto nie sprawdza się w roli szefa zespołu i zimą stanowisko objął ściągnięty z Alfy Romeo Frédéric Vasseur. Jedną z pierwszych decyzji były roszady w dziale strategii wyścigowej – tu Scuderia zaliczała spektakularne wpadki, zatem jest nadzieja, że decyzje strategiczne będą teraz podejmowane szybko i trafnie.

Ferrari powinno jednak raczej oglądać się za siebie. Nawet mimo koszmarnego samochodu – kapryśnego, z wąskim oknem optymalnej pracy – niewiele zabrakło, by w zeszłym roku, dzięki mocnej końcówce sezonu, Mercedes wyprzedził włoską ekipę. Skuteczni w wykorzystywaniu nadarzających się okazji Hamilton i Russell będą groźni także tym razem, mimo że zapowiadane postępy po stronie samochodu najwyraźniej jeszcze nie nadeszły.

Cała wielka trójka – Red Bull, Ferrari i Mercedes – trzyma się zeszłorocznych koncepcji technicznych i stawia na ewolucję, zamiast inspirować się rywalami. Spać spokojnie mogą ci, którzy obawiali się, że wraz z nadejściem nowych przepisów wszystkie samochody będą wyglądały tak samo, a jedynymi różnicami będą kolory i logotypy sponsorów.

Nawet, jeśli Red Bull - mimo ograniczonych możliwości rozwojowych - zdominuje nadchodzące zmagania, to godnych kibicowskiej uwagi wątków nie zabraknie. Czy Ferrari z nowym szefem zapomni o swojskim, włoskim bałaganie i zacznie realizować swój potencjał? Czy Mercedes, z bodaj najbardziej wyrównanym i najmocniejszym duetem kierowców, zdoła poprawić swoją maszynę?

Walka o juniora

Jeszcze więcej będzie się działo w środku stawki. Tam przebieg zeszłorocznej rywalizacji udowodnił, że różnice pomiędzy zespołami się zacierają. Co prawda na przestrzeni sezonu tylko raz zdarzyło się, by kierowca zespołu spoza „wielkiej trójki” stanął na podium – Lando Norris z McLarena zajął trzecie miejsce na Imoli – ale w gronie mniejszych ekip toczyła się nieprzewidywalna, wyrównana rywalizacja. W zależności od charakterystyki toru, warunków czy skuteczności wprowadzanych poprawek, układ sił zmieniał się niczym w kalejdoskopie.

Formuła 1
Zespoły i kierowcy w sezonie 2023

Red Bull – Max Verstappen (Holandia) i Sergio Pérez (Meksyk)
Ferrari – Charles Leclerc (Monako) i Carlos Sainz (Hiszpania)
Mercedes – Lewis Hamilton (Wlk. Brytania) i George Russell (Wlk. Brytania)
Alpine – Esteban Ocon (Francja) i Pierre Gasly (Francja)
McLaren – Lando Norris (Wlk. Brytania) i Oscar Piastri (Australia)
Alfa Romeo – Valtteri Bottas (Finlandia) i Guanyu Zhou (Chiny)
Aston Martin – Fernando Alonso (Hiszpania) i Lance Stroll (Kanada)
Haas – Kevin Magnussen (Dania) i Nico Hülkenberg (Niemcy)
AlphaTauri – Yuki Tsunoda (Japonia) i Nyck de Vries (Holandia)
Williams – Alexander Albon (Tajlandia) i Logan Sargeant (USA) 

McLaren i Alpine biły się między sobą przez cały rok – także o kierowcę, bo niedawny junior Alpine, Oscar Piastri, ostatecznie debiutuje w F1 jako zawodnik McLarena, ale po drodze sprawa oparła się o specjalny trybunał do spraw rozstrzygania sporów kontraktowych.

Po mocnym początku sezonu Alfa Romeo i Haas ledwo obroniły pozycje przed mocniejszymi w drugiej fazie zmagań ekipami Aston Martin oraz AlphaTauri. Szczególnie Aston – wzmocniony dwukrotnym mistrzem świata Fernando Alonso, który mimo ponad czterdziestu wiosen na karku wciąż jest szybki i głodny rywalizacji – pokazał się z pozytywnej strony podczas zimowych testów i może być czarnym koniem tegorocznej rywalizacji.

Poza Piastrim, w stawce debiutuje Amerykanin Logan Sargeant, a za nowicjusza można uznać także Nycka de Vriesa – 28-letni Holender, mający na koncie mistrzowskie tytuły w Formule 2 czy Formule E, w zeszłym sezonie wystartował w zastępstwie Alexandra Albona na Monzy i zdobył dwa punkty za dziewiąte miejsce.

Występ za kierownicą najsłabszego w stawce Williamsa spodobał się na tyle, że de Vries dostał fotel w AlphaTauri. Siostrzana ekipa Red Bulla jest w tym sezonie sponsorowana przez Orlen. Robert Kubica będzie tam bywał tylko gościnnie – skupi się na walce w Długodystansowych Mistrzostwach Świata i spróbuje wygrać 24h Le Mans. Jednak nawet bez niego – i z bardzo szybkim Red Bullem – sezon 2023 może przynieść fajerwerki.

Plus Minus
Zwycięska formuła Maxa Verstappena
Formuła 1
Deska kreślarska i notatnik pod pachą. Adrian Newey odchodzi z Red Bulla
Formuła 1
Wilk z Wall Street w owczej skórze. Kim jest Toto Wolff?
Formuła 1
Wojna domowa u mistrzów świata. Wyścigowa potęga Red Bulla trzęsie się w posadach
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Formuła 1
Formuła 1. Startuje Grand Prix Bahrajnu, faworyt jest tylko jeden