Po Euro 2020, opóźnionym o rok przez pandemię i rozsianym po całym kontynencie, co okazało się logistycznym koszmarem, turniej wraca do jednego kraju.
Niemcy na te mistrzostwa gotowi byli już w momencie wyboru gospodarza, czyli od 2018 roku. W głosowaniu pokonali Turcję. Dziewięć z dziesięciu zgłoszonych przez nich stadionów – poza tym w Duesseldorfie – gościło już mundial w 2006 roku, wspominany dziś przez gospodarzy niczym letnia bajka, bo Niemcy wywalczyli wówczas brąz.
Niemieccy piłkarze przestali budzić strach
Złośliwi mogliby żartować, że wyszykowali na turniej wszystko oprócz reprezentacji. Postawa drużyny Juliana Nagelsmanna jest zagadką, choć szefowie federacji najwyraźniej nie tracą wiary w sukces, skoro jeszcze przed pierwszym meczem przedłużyli kontrakt z najmłodszym selekcjonerem, jaki poprowadzi zespół w tegorocznych mistrzostwach.
Może przekonały ich wyniki marcowych meczów towarzyskich. Niemcy wygrali z Francuzami (2:0) oraz Holendrami (2:1), co pozwoliło zapomnieć o porażkach z Turkami (2:3) i Austriakami (0:2). W czerwcu nie potrafili jednak strzelić gola Ukrainie (0:0), a w ostatnim sparingu rzutem na taśmę zapewnili sobie zwycięstwo nad Grecją (2:1).
Czytaj więcej
Polska na Euro 2024 została rozlosowana do grupy z Holandią, Austrią i Francją. Pierwszy mecz tur...