Fiodor Łapin o Oleksandrze Usyku: Głodne sukcesów oczy

Fiodor Łapin, trener Krzysztofa Głowackiego o sobotniej walce z Oleksandrem Usykiem

Aktualizacja: 15.09.2016 19:20 Publikacja: 15.09.2016 19:01

Fiodor Łapin o Oleksandrze Usyku: Głodne sukcesów oczy

Foto: 123RF

- Nie czuje pan obaw?

- Fiodor Łapin: Zrobiliśmy wszystko co trzeba, Krzysztof jest zdrowy, nic mu nie dolega, więc jestem dobrej myśli. Głowacki jest mistrzem świata, nie Usyk, to on musi udowodnić, że jest lepszy.

- Ale to Ukrainiec uważany jest za faworyta, choćby przez bukmacherów...

-Doceniamy umiejętności Usyka, wiemy co zdobył w karierze amatorskiej, ale na zawodowym ringu z kimś takim, jak Głowacki jeszcze nie walczył i myślę, że może być zaskoczony, gdy poczuje siłę mistrza świata.

- Jak pan patrzy na Usyka, to co pan widzi?

- Wciąż głodne sukcesów oczy. Ale ten głód zwycięstw widać nie tylko w oczach, w jego stylu walki również. On wciąż szuka w ringu czegoś nowego, nie jest leniwy.

- Fachowcy widzą też jego technikę, pracę nóg…

- Ukrainiec wymyka się obiegowym określeniom. Ma wspaniałe warunki fizyczne, jak na wagę cruiser, ale nie zawsze z nich korzysta. Wydawałoby się, że długie ciosy proste wystarczą mu do odniesienia sukcesu, ale on szuka czegoś więcej. Czasami sprawia wrażenie, że nie zależy mu na nokautowaniu rywali, a oni padają i wygrywa przed czasem.

- Obserwuje go pan od dawna?

- Pamiętam, że przegrał z Rosjaninem Matwiejem Korobowem w półfinale mistrzostw Europy w Płowdiw (2006), jeszcze w wadze średniej, ale do tej walki już nie sięgam. Z jednej strony stanął najlepszy wtedy zawodnik tej kategorii na świecie, z drugiej młody chłopak, który dopiero zaczynał wielką karierę. Trzy lata później, już w wadze ciężkiej, gdy w półfinale MŚ w Mediolanie (2009) pokonał go inny Rosjanin, Jegor Miechoncew, Usyk pokazał już spore możliwości. W kolejnych wielkich imprezach nie było już na niego siły.

- Nie wydaje się panu, że walczy podobnie jak Wasyl Łomaczenko?

- Stara się tak walczyć, ale to jednak nie to samo. Łomaczenko jest wyjątkowy.

- Głowacki i Usyk są mańkutami. A stara bokserska prawda głosi, że w starciu dwóch mańkutów wygrywa ten, który na lepszą prawą rękę...

- Obaj mają ją bardzo dobrą, choć częściej chwali się Usyka. Ale my ich zaskoczymy, mogę to obiecać.

- Jak znaleźć odpowiednich sparingpartnerów przed tak trudnym i ważnym pojedynkiem. Takich pięściarzy jak Usyk nie ma…

- Nie ma też takich jak Głowacki, więc druga strona też miała problem. Obaj są bardzo specyficznymi mańkutami, więc na bokserskich sobowtórów nie ma co liczyć. Ale dobre jest to, że wszystko o Usyku wiemy, myślę, że niczym nas nie zaskoczy. A na te najważniejsze pytania odpowiedź i tak poznamy dopiero w ringu.

- Gdyby był pan trenerem Usyka, czego by się najbardziej obawiał ze strony Głowackiego?

- Wystarczy obejrzeć walkę Krzysztofa z Marco Huckiem: on zawsze, w każdej sytuacji jest niebezpieczny, a najbardziej, kiedy wydaje się, że rywal już go ma. Wtedy można się na Krzyśku naprawdę bardzo boleśnie naciąć.

- O wielkim charakterze do ringowych wojen nic pan nie powie?

- Nie ma sensu, bo to sprawa oczywista. Głowacki nie pęka nigdy, nerwy ma twarde jak stal, głowę z tytanu.

- A pięści?

- Z kamienia, oby się tylko nie nastawiał na pojedynczy cios.

Boks
Miliony na ringu. Arabia Saudyjska kupiła światowy boks
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Boks
Walka Ołeksandr Usyk - Tyson Fury. Trylogii nie będzie
Boks
Walka Ołeksandra Usyka z Tysonem Furym. Scenariuszy jest kilka
Boks
Julia Szeremeta wraca do ringu. Co dalej z jej karierą? Miliony leżą na stole
Boks
Imane Khelif odnajduje się w świecie mody