Turniej, który na nowo definiuje rozgrywki drużynowe zawodowego tenisa męskiego, od ćwierćfinałów przeniósł się z Perth i Brisbane wyłącznie do Ken Rosewall Arena w Sydney. W czwartek Serbia gładko pokonała tam Kanadę 3:0 (Novak Djoković, choć zaczął od przegranego seta, wygrał mecz pierwszych rakiet z Denisem Shapovalovem, zapewnił sukces drużynie i wciąż jest jednym z niepokonanych singlistów).
Australia zaskakująco długo walczyła z Wielką Brytanią. Gospodarze zwyciężyli 2:1, lecz mieli nietęgie miny, gdy Dan Evans po niezwykle zaciętym meczu pokonał młodą gwiazdę tenisa australijskiego Aleksa De Minaura i musiał decydować finałowy debel.
Kapitan Lleyton Hewitt nie ryzykował, ponownie posłał na błękitny kort wybitnych singlistów Kyrgiosa i De Minaura, kapitan Tim Henman postawił na dobrych specjalistów debla, Jamiego Murraya i Joe Salisbury'ego. Znów emocje trwały długo, aż do rozegrania mistrzowskiego tie-breaka, w którym rozstrzygnięcie przyszło dopiero po 34 piłkach. 18-16 wygrali Australijczycy.
W piątek najpierw Rosja pokonała Kanadę 3:0, Karen Chaczanow i Daniił Miedwiediew już po raz czwarty wygrali oba single i wynik spotkania deblowego nie miał znaczenia. Hiszpanie niemal do końca drżeli o wynik meczu z Belgią, gdyż w singlu była sensacja: David Goffin drugi raz w życiu zwyciężył Rafaela Nadala 6:4, 7:6 i debel znów stał się najważnieszy.
Hiszpański lider, choć pokonany i zmęczony, czuł się w obowiązku odrobić stratę, stanął więc do debla obok Pablo Carreo Busty. Hiszpanie w pocie czoła wygrali spotkanie z Sanderem Gille i Joranem Vliegenem, zaczęli od przegranego seta, do stanu 5:5 w drugim było im bardzo trudno przełamać serwis dzielnych rywali, ale w tie-breaku w końcu dali radę.