Po dwuletniej przerwie wraca Wimbledon. Jak wypadnie Iga Świątek?

Będzie jak zawsze: białe stroje, truskawki, loża królewska, entuzjazm kortu centralnego i piknik na wzgórzu Aorangi. Iga Świątek gra już w poniedziałek.

Aktualizacja: 27.06.2021 22:02 Publikacja: 27.06.2021 20:19

Iga Świątek przed Wimbledonem grała na trawie w Eastbourne. Bez sukcesu

Iga Świątek przed Wimbledonem grała na trawie w Eastbourne. Bez sukcesu

Foto: AFP

Od Wimbledonu oczekuje się trwania i zachowania tradycji, zwłaszcza teraz, gdy koronawirus tak bardzo zmienił świat. W tej kwestii na All England Lawn Tennis Club można liczyć – 50 tysięcy biało-purpurowych kwiatów zasadzono, pierwsze partie truskawek z Kentu dojechały, trawa jest wystrzyżona, jastrząb odstrasza gołębie, dzieci do podawania piłek czekają w gotowości na sygnał.

Ograniczenie do 21 tysięcy widzów dziennie w pierwszym tygodniu to skutek pandemii Covid-19. Inne konsekwencje wirusa też będą widoczne. Zniknie kolejka po bilety wzdłuż Church Street, szczęśliwcy, którzy nabyli wejściówki w internecie, mają obowiązek podwójnego zaszczepienia lub okazania negatywnego wyniku testu. Spacerujący po Wimbledonie założą maski i spotkają co krok stacje do dezynfekcji rąk, ale atmosfery to nie zmieni.

Skromna Iga

Może większe różnice odczują tenisiści – zamiast wynajmu apartamentów w odległości pieszego spaceru od kortów i miłych wypraw do Wimbledon Village, pozostaną w bańce sanitarnej w hotelu Park Plaza, z widokiem na Big Bena i Westminster Bridge. Konferencje prasowe przeniosą się do internetu. Scena jest gotowa jak kiedyś, dwa dachy chronią turniej przed kaprysami pogody, dwuletnie czekanie się skończyło.

Iga Świątek w sobotę wzięła udział w konferencji prasowej, to w Wimbledonie obowiązek, ale i przywilej dla najbardziej interesujących postaci turnieju. Najpierw wyraziła ulgę z powodu zakończenia sezonu na kortach ziemnych, na których musiała grać z ciężarem paryskiego tytułu, potem okazała radość z powrotu na londyńską trawę.

W tej radości było jednak sporo kurtuazji, nawet jeśli Iga to wimbledońska mistrzyni juniorek z 2018 roku. Trawa jeszcze nie kojarzy się jej dobrze – zagrała na niej osiem spotkań zawodowych, wygrała cztery. W Wimbledonie 2019 przegrała w pierwszej rundzie ze Szwajcarką Viktoriją Golubic.

– Chociaż jestem rozstawiona z numerem 7, nie nakładam na sobie większej presji, ponieważ wiem, że nie mam doświadczenia na trawie. Po prostu postaram się nauczyć jak najwięcej. Myślę, że praca, którą tu wykonam, przyniesie efekty za kilka lat. Właściwie to całkiem fajnie, że mogę grać bez żadnych oczekiwań. Po całym tym zamieszaniu, które było wokół mnie podczas sezonu na kortach ziemnych, jest to po prostu łatwiejsze – mówiła Iga dziennikarzom.

Podobało się jej także krótkie spotkanie z Andym Murrayem, któremu nie całkiem poważnie wpraszała się kiedyś przez media społecznościowe na lekcje gry na trawie. – Teraz rozmawialiśmy tylko przez chwilę. Żartowałam, że może pójdziemy na ten sam kort. Przypuszczam jednak, że jest dość zajęty. Gra z dziewczyną prawdopodobnie byłaby dla niego stratą czasu. Nie mogłam mu przeszkadzać, zwłaszcza przed Wimbledonem, choć jeśli znów się gdzieś blisko pojawi, to byłoby miło po prostu porozmawiać i bliżej go poznać – stwierdziła dwudziestoletnia Polka.

Zupełnie na poważnie opowiadała natomiast o doskonaleniu się w grze na trawie, także poprzez oglądanie zwycięskich meczów Simony Halep sprzed dwóch lat i gry innych mistrzyń. Mecz z Su-wei Hsieh, bardzo sprytną tenisistką z Tajwanu, wydaje się Polce trudny, nawet jeśli już wygrywała z tą niebanalną przeciwniczką w meczach singlowych i deblowych.

– Ona jest po prostu nieprzewidywalna, więc musisz być zawsze gotowa. Są zawodniczki, które potrafią grać solidnie i po prostu utrzymują piłkę w grze, ale Su-wei Hsieh zawsze może wpaść na jakiś szalony pomysł. W sumie to nawet dobrze się ją ogląda, tylko trudno być po drugiej stronie siatki. Myślę, że jeśli moja gra będzie solidna, nie będę spóźniać uderzeń, to dam radę, ale łatwo na pewno nie będzie – oceniła pierwszą rywalkę.

Świątek zagra trzeci mecz na korcie numer 1 w poniedziałek, po starciach Aryny Sabalenki z Moniką Niculescu i Stefanosa Tsitsipasa z Francesem Tiafoe. Początek gier na tym korcie zaplanowano na 14. czasu polskiego, co oznacza, że Iga zacznie rywalizację zapewne ok. 18–19.

Magda Linette obowiązków medialnych nie miała, po porażce w kwalifikacjach w Eastbourne w ciszy trenowała. We wtorek zagra z Amandą Anisimovą, Amerykanką z rosyjskimi korzeniami, której kariera zahamowała po śmierci ojca trenera, infekcji Covid-19 i kontuzji.

Zagadkowy Hubert

We wtorek powinien też zacząć turniej Hubert Hurkacz. Forma polskiej rakiety nr 1 pozostaje zagadką. Od zwycięstwa w Miami w sześciu turniejach wygrał jeden mecz. Na trawie próbował sił w Stuttgarcie i Halle. Z pierwszym wimbledońskim rywalem, Włochem Lorenzo Musettim, walczył w Rzymie, poddał mecz w drugim secie. Rywal nie grał jeszcze nigdy na trawie. Pozostaje czekać i patrzeć, licząc po cichu, że wrócą chwile jak z wygranego seta z Novakiem Djokoviciem w 2019 roku.

Główną brytyjską narracją przed Wimbledonem jest wspieranie Andy'ego Murraya, dwukrotnego mistrza, który ostatni raz grał na sławnych trawnikach w 2017 roku.

Wszystkich kibiców zajmuje polowanie na wielkoszlemowe rekordy (może ostatnie?) dwojga legend – Sereny Williams i Rogera Federera, mimo 40. urodzin obojga za kilkanaście tygodni. Djoković celuje w trzeci tytuł Wielkiego Szlema w tym roku i 20. w karierze. Serena ze smutkiem przyznała, że nie zagra na igrzyskach w Tokio.

W turnieju kobiet Ashleigh Barty postara się o potwierdzenie statusu liderki światowego tenisa (tym bardziej że nie ma Naomi Osaki i Simony Halep) w roku 50-lecia zwycięstwa jej rodaczki i mentorki Evonne Goolagong Cawley. Ciekawe, co zdziała w Londynie Czeszka Barbora Krejčíková, niespodziewana dominatorka z Paryża.

Powtórka z 2019 roku, czyli Djoković kontra Federer, to męski finał marzeń (losowanie sprzyja temu scenariuszowi), lecz może to Wimbledon będzie w końcu miejscem sukcesu kogoś z pokolenia #NextGen, zwanego tez #RusGen, bo Daniił Miedwiediew, Alexander Zverev, Stefanos Tsitsipas i Andriej Rublow są synami jednego lub dwojga rosyjskich rodziców. Może skok na szczyt wykona ktoś inny, np. Matteo Berrettini, zwycięzca z Queen's.

Takich i innych pytań jest wiele i bardzo dobrze, że po dwóch latach przerwy można je ponownie stawiać. Wimbledon wraca i radości kibiców nie zmniejszy chyba nawet to, że należy zachowywać dystans dwóch jardów w kolejce po truskawki, piwo i rybę z frytkami.

Tenis
WTA Finals. Iga Świątek przegrała z Coco Gauff i w tym roku liderką już nie będzie
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Tenis
WTA Finals. Bitwa na podania dla Qinwen Zheng. Jelena Rybakina wciąż szuka formy
Tenis
Francja (nie)elegancja. Alexander Zverev wygrywa na pożegnanie z Bercy
Tenis
WTA Finals. Było źle, jest dobrze. Iga Świątek odwraca losy meczu
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Tenis
WTA Finals. Aryna Sabalenka wciąż jest silna