Mecz Radwańska - Garbin wyglądał tak, jak należało się spodziewać. Włoszka to typowa przedstawicielka tenisa ciułającego. Zbiera punkty wytrwałością, rzadko wygrywa z wyżej notowanymi rywalkami. Zna swoje ograniczenia i gdy widziała, że pojedynek z Agnieszką jej się nie układa, nie walczyła za wszelką cenę.
Mecz trwał 75 minut, pierwszy set minął zupełnie bez emocji. Radwańska zaczęła od przełamania podania rywalki, po następnym prowadziła 3:0 i obroniła tę przewagę do końca. Drugi, bardziej wyrównany set Agnieszka też zaczęła od wygrania gema, ale ważniejsze było to, co w tym samym czasie stało się na korcie centralnym.
Ana Ivanović, dzisiejsza rywalka Radwańskiej, była o dwa punkty od wygrania meczu – prowadziła 6:3, 5:1 i 30:0 – z Olgą Goworcową, gdy przy uderzeniu piłki źle postawiła stopę. Musiała poprosić o dłuższą przerwę. Masowanie skręconej kostki nic nie dało, trzeba było ją obwiązać taśmą, by Ivanović w ogóle mogła wrócić na kort. Dokończyła mecz, właściwie stojąc w miejscu: jej uderzenia były tak mocne i celne, że Goworcowa niewiele mogła zrobić.
– Strasznie boli. Zobaczę, co stanie się z kostką po przespaniu nocy i zdecyduję, czy wyjść na kort – mówiła Ivanović po meczu. Zapewne Serbka na kort wyjdzie, a potem zdecyduje, czy poddać się czy nie. To będzie pierwsza szansa, by mecz Agnieszki Radwańskiej w Dausze obejrzeć w telewizji – transmisja w Eurosporcie. Jego stawką jest awans do ćwierćfinału, gdzie czeka pojedynek z Amerykanką Venus Williams lub Słowaczką Dominiką Cibulkovą.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora