Paryż da się lubić

W niedzielę Agnieszka Radwańska zagra o drugi w tym roku – i w całej karierze – awans do ćwierćfinału turnieju Wielkiego Szlema. Z Alize Cornet wygrała w trzeciej rundzie 6:4, 6:4

Aktualizacja: 31.05.2008 15:02 Publikacja: 30.05.2008 21:14

Agnieszka Radwańska dziękuje Alize Cornet za mecz

Agnieszka Radwańska dziękuje Alize Cornet za mecz

Foto: AFP

Kiedy przed meczem na korcie im. Suzanne Lenglen spiker przedstawiał Agnieszkę, na telebimie ukazało się zdjęcie jej siostry Urszuli. To zapewne ostatnia taka pomyłka w Paryżu. Nie ma lepszego sposobu, by dać się poznać gospodarzom, jak pokonać ich ulubieńca. Do Alize Cornet w tym kontekście pretensji nie można mieć żadnych. O rywalce przed meczem mówiła ciepło i z szacunkiem. Jak się okazuje, nie bez powodu.

Tak daleko jak Radwańska nie awansował we French Open nikt z Polaków od czasu Wojciecha Fibaka. Dla samej Agnieszki to dowód, że i Paryż da się lubić, bo po ubiegłorocznej porażce w pierwszej rundzie miała prawo w to wątpić. Ale początek meczu z Cornet nie wskazywał, że to my będziemy się cieszyć po ostatniej piłce. Ani się obejrzeliśmy, a już było 4:1 dla Francuzki po dwóch przełamaniach serwisu. Cornet zdobywała wiele punktów po uderzeniach z bekhendu wzdłuż linii, Polka była osowiała.

Kibice coraz liczniej przybywali z innych kortów, by wspierać blondynkę z Nicei, i właśnie wtedy Agnieszka zaczęła robić swoje. Nie zdarzyło się nic nadzwyczajnego. Nie było żadnego przełomowego momentu, spektakularnej wymiany. Polka powoli podcinała rywalce skrzydła. Cornet zaczęła się denerwować, choć tym razem oszczędziła nam długich rozmów z samą sobą, częstych podczas meczu drugiej rundy z Argentynką Giselą Dulko. Przegrała tego seta gładko, bez protestu.

Set drugi rozpoczął się dla Polki lepiej. Łatwo wygrała swoje podanie, prowadziła 40:0 w kolejnym gemie. Gdyby go wygrała, Cornet chyba by się nie podniosła. Ale zamiast tego był remis, a wkrótce nawet prowadzenie Francuzki 2:1. Później własny serwis przestał być atutem obu, co było zaskakujące przede wszystkim jeśli chodzi o Cornet.

Kiedy Radwańska prowadziła 5:3, 30:0 przy własnym podaniu i przegrała gema, po raz ostatni w tym meczu, pomimo upału, który w końcu dotarł do Paryża, poczuliśmy na plecach zimny wiatr. Na krótko – Cornet w następnym gemie zagrała w siatkę już przy pierwszym meczbolu.

Awans Radwańskiej do 1/8 finału jest jej największym sukcesem na kortach ziemnych. Polka nie broni w Paryżu żadnych punktów WTA, wszystko, co zdobędzie, to czysty zysk. Mamy więc już chyba prawo marzyć o Polce w czołowej dziesiątce świata.

Według wstępnych obliczeń w Paryżu może jeszcze być o to trudno. Potrzebny byłby awans do półfinału, a już w niedzielę na drodze Agnieszki do 1/4 finału stanie bardzo silna rywalka. Jelena Janković, trzecia rakieta świata, prowadziła ze Słowaczką Dominiką Cibulkovą 7:5, 4:2, gdy zapadający zmrok wymusił przerwanie pracy. Serbka dokończy ją w sobotę, trudno przypuszczać, że nie po swojej myśli.

Nie grają już w Paryżu siostry Williams. Serenę pokonała Słowenka Katerina Srebotnik, a Venus przegrała z Włoszką Flavią Pennettą. My też mieliśmy swoje smutki. Debel Marcin Matkowski – Mariusz Fyrstenberg przegrał w drugiej rundzie 4:6, 6:3, 4:6 z parą Michal Mertinak (Słowacja) – Jean-Claude Scherrer (Szwajcaria). W trzecim secie przy prowadzeniu rywali 5:4 serwował Matkowski i zrobił to fatalnie. Wygrały natomiast w deblu Marta Domachowska i Alicja Rosolska, a mecz sióstr Radwańskich został przerwany przy stanie 1:1 w setach.

Tuż przed spotkaniem Radwańska – Cornet na korcie im. Suzanne Lenglen mieliśmy kolejną demonstrację siły Rafaela Nadala. Jarkko Nieminen walczył jak lew, a przegrał jak domowy kot, z którym drapieżnik bawi się beztrosko. Z Hiszpanem w takiej formie w Paryżu znów nikt nie wygra, choć zapewne Novak Djoković i Roger Federer mają w tej sprawie inne zdanie.Transmisje z Roland Garros w Eurosporcie: sobota – 11 i 20.30; niedziela – 17.30

KOBIETY - III runda: A. Ivanović (Serbia, 2) - C. Wozniacki (Dania, 30) 6:4, 6:1; K. Srebotnik (Słowenia, 27) - S. Williams (USA, 5) 6:4, 6:4; P. Schnyder (Szwajcaria, 10) - E. Loit (Francja) 7:6 (7-4), 5:7, 6:2; A. Radwańska (Polska, 14) – A. Cornet (Francja, 19) 6:4, 6:4; F. Pennetta (Włochy, 26) - V. Williams (USA, 8) 7:5, 6:3; J. Janković (Serbia, 3) - D. Cibulkova (Słowacja, 28) 7:5, 4:2 - dokończenie w sobotę.Debel - I runda: M. Domachowska, A. Rosolska (Polska) - C. Ji, S. Sun (Chiny) 6:4, 6:2; A. i U. Radwańska (Polska) - A. Medina- Garrigues, V. Ruano-Pascual (Hiszpania, 10) 6:7 (3-7), 7:6 (8-6) - dokończenie w sobotę.

MĘŻCZYŹNI - III runda: R. Nadal (Hiszpania, 2) - J. Nieminen (Finlandia, 26) 6:1, 6:3, 6:1; M. Llodra (Francja) - S. Bolelli (Włochy) 7:6 (7-2), 6:4, 7:6 (7-5); F. Verdasco (Hiszpania, 22) - M. Jużny (Rosja, 15) 7:6 (7:5), 5:7, 7:5, 6:1; N. Almagro (Hiszpania, 19) - A. Murray (W. Brytania, 10) 6:3, 6:7 (3-7), 6:3, 7:5; P.-H. Mathieu (Francja, 18) - E. Schwank (Argentyna) 6:2, 6:3, 3:6, 7:6 (11-9); N. Djoković (Serbia, 3) - W. Odesnik (USA) 7:5, 6:4, 6:2; J. Chardy (Francja) - D. Tursunow (Rosja, 30) 7:6 (7-1) 6:3, 6:4. Debel - II runda: M. Mertinak, J.-C. Scherrer (Słowacja, Szwajcaria) - M. Fyrstenberg, M. Matkowski (Polska, 11) 6:4, 3:6, 6:4.

Agnieszka Radwańska, po zwycięstwie

Rz: W niedzielę czeka panią mecz o ćwierćfinał z Jeleną Janković lub Dominiką Cibulkovą. Z kim wolałaby pani się zmierzyć?

Agnieszka Radwańska: Jest mi wszystko jedno. To, że Janković jest trzecia w rankingu, a Cibulkova 30., nie ma znaczenia. Grają tak samo. W tym roku w Dausze po dramatycznym meczu wygrałam z Cibulkovą. Z Janković grałam w Pucharze Federacji – tuż po powrocie z Australii – na jakiejś dziwnej nawierzchni, jak plastik pod prysznicem. Miałam meczbola, ale przegrałam.

Mecz z Alize Cornet był taki, jakiego pani oczekiwała?

Nie, spodziewałam się innej gry rywalki, bardziej agresywnej. Stąd jej prowadzenie w pierwszym secie, trochę mnie zaskoczyła. Drugiego seta być może powinnam wygrać łatwiej.

Czy paryskie korty, szczególnie przy słonecznej pogodzie, rzeczywiście są tak szybkie?

Tak. To praktycznie nawierzchnia twarda, tylko z odrobiną mączki.

Do publiczności nie można mieć pretensji. To nie był stadion futbolowy, jak się pani obawiała...

Rzeczywiście, mecz toczył się w bardzo dobrej atmosferze, zapewne dlatego, że z Alize znamy się od dawna. Natomiast mam pretensje do organizatorów, którzy planują moje mecze. Nie protestuję, bo to nie ma sensu, ale z Cornet powinnam grać wcześniej, tak bym mogła skończyć przed zmierzchem również mecz deblowy. Nie skończyłam i w sobotę nie mogę odpocząć, co jest mi bardzo potrzebne.

Z niepokojem patrzyliśmy podczas debla na to, jak gra pani siostra Urszula...

Ula ma kłopoty z nadgarstkiem już od dłuższego czasu. Jeśli sytuacja się nie poprawi, być może jesienią czeka ją nawet operacja. Nie traktuję tu debla bardzo serio, to dla mnie trochę trening.

Była już pani w czwartej rundzie wszystkich turniejów wielkoszlemowych. Który z tych sukcesów zapadł pani najbardziej w pamięć?

Najważniejsza była Australia, bo tam w tym roku awansowałam jeszcze dalej – do ćwierćfinału. To się liczy najbardziej.

wysłuchał w Paryżu m.ż.

Tenis
Zaskakująca porażka Huberta Hurkacza. Odpadł już w pierwszej rundzie
Tenis
WTA Doha. Iga Świątek w półfinale. Jelena Rybakina strachu już nie wzbudza
Tenis
Złość, a potem uspokojenie. Iga Świątek w ćwierćfinale Qatar Open
Tenis
Qatar Open: Magda Linette gra dalej, Aryna Sabalenka i Coco Gauff wyeliminowane
Tenis
ATP 250 w Marsylii. Hubert Hurkacz w swoim żywiole