Dzikie karty otrzymali Dawid Olejniczak, Michał Przysiężny i Jerzy Janowicz. Zwłaszcza dla ostatniego z wymienionych zdolnych tenisistów turniej w Warszawie to ogromna szansa na znaczący awans w światowym rankingu, oczywiście pod warunkiem szczęścia w losowaniu.

W roli największej gwiazdy wystąpi Nikołaj Dawydienko. 27-letni Rosjanin to jeden z najsolidniejszych graczy w tenisowym światku. Od października 2006 roku utrzymuje się w pierwszej piątce rankingu ATP. Obecnie jest czwarty, był już trzeci. Na kortach zarobił prawie 10 mln dolarów, wygrywał Masters Series w Paryżu i w tym roku w Miami, gdzie w finale pokonał samego Rafaela Nadala.

Przed rokiem jego start w Sopocie zakończył się skandalem. Porażka w drugiej rundzie z Argentyńczykiem Martinem Vasallo Arguello była ogromnym zaskoczeniem. Twierdzono nawet, że Dawydienko nie przegrał tego meczu przypadkowo, ale zarzuty nie znalazły potwierdzenia w śledztwie, które przeprowadziły ATP i firma bukmacherska.

Kto może w Warszawie zagrozić Dawydience? Kandydatów jest kilku. Między nimi dwukrotny zwycięzca z Sopotu Hiszpan Tommy Robredo. Są też w tym gronie dwaj Argentyńczycy – Juan Monaco i Guillermo Canas (w ubiegłym roku dwukrotnie pokonał Rogera Federera). Z turnieju wycofał się w ostatniej chwili mocny Igor Andrejew, podał, że z powodów osobistych. Najwięcej kłopotów może sprawić Dawydience nieobliczalny Francuz Gael Monfils (wygrał w Sopocie trzy lata temu), półfinalista Roland Garros. Na mączce potrafi grać znacznie lepiej, niż wskazywałoby miejsce w rankingu.

W turnieju indywidualnym trudno liczyć na polski sukces, ale w deblu to możliwe. Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski trzykrotnie wygrywali w Sopocie, byli też półfinalistami wielkoszlemowego Australian Open. Na Warszawiance także będą faworytami.