Urodziny Isi - a właściwie to odtąd już chyba panny Agnieszki - poprzedziły wydarzenia mało sympatyczne w sensie sportowym. Starsza z sióstr zaczęła sezon wyjątkowo niefortunnie, a obok chorób i drobnych kontuzji, albo też w ich konsekwencji, doszło do serii szybkich, bolesnych porażek. W kraju te przegrane uruchomiły w mediach oraz w internecie lawinę komentarzy. Emocje są złym doradcą przy próbie poszukiwania rozwiązań, nie ulega jednak wątpliwości, że problem jest.

Tenis to gra skrajności - niby maraton, ale ze wstawkami sprinterskimi i jeszcze wzbogacony o ćwiczenia gimnastyczne. Zanim sędzia wypowie sakramentalne: „gem, set, mecz” w wielu pojedynkach następują dramatyczne zwroty akcji. Ani kilka efektownie wygranych piłek, ani seria pod rząd straconych punktów o niczym jeszcze nie przesądzają.

Wniosek jest prosty: wydarzenia na korcie mają swój rytm i szukając środków zaradczych trzeba się do tego tempa dostosować. Pośpiech i radykalne rozwiązania to pomysły najmniej sensowne. Agnieszka Radwańska uzyskała w ostatnich dwóch sezonach kilka rezultatów sensacyjnych, a jej awans w rankingu jest wyczynem historycznym dla polskiego tenisa. Ale na tym poziomie widać też coraz wyraźniej kilka niedostatków w jej grze. Kłopoty z odpowiednią siłą serwisu, problemy z wytrzymywaniem obciążeń w trzecim, albo czwartym z kolei meczu turniejowym, niedostateczna liczba uderzeń kończących, zwłaszcza z rywalkami o wysokim rankingu – to są braki widoczne gołym okiem. Czy jednak zmiana układu rodzinno-trenerskiego, albo zagonienie tenisistki do ćwiczeń ze sztangą stanowić mogą lek na całe zło? Osobiście, śmiem wątpić.

Nastoletniej Isi spełniły się na korcie najpiękniejsze marzenia. Dorosła panna Agnieszka, by awansować jeszcze wyżej, wygrywać i zarabiać więcej - musi zacząć bardziej samodzielnie stanowić o swojej tenisowej przyszłości. Dotychczasowe metody mogą już nie gwarantować sukcesów. Ale pewność w tej sprawie musi mieć najpierw sama tenisistka. I to do niej należy decyzja w tej sprawie.

[link=http://blog.rp.pl/blog/2009/03/09/karol-stopa-zamiast-laurki/]Skomentuj na blogu[/link]