Stanęły naprzeciw siebie dwie córki polskich ojców trenerów, do tego przyjaciółki z kortów i nie tylko, ale pokazały to dopiero po ostatniej piłce. Wtedy dały sobie po buziaku, uśmiechnęły się, a Polka na pożegnanie trąciła jeszcze polską Dunkę dłonią w daszek czapki.
Wcześniej przez blisko dwie godziny walki w upale nie odpuściły żadnej wymiany, nie oddały żadnego punktu za darmo. Ula Radwańska nie przyjmowała porażki do wiadomości jeszcze w ostatnim gemie meczu. Serwowała w nim Wozniacki i pierwszy meczbol dla niej po dwóch wymianach zmienił się w szansę na przełamanie serwisu dla Polki. Szansę niewykorzystaną; drugiego meczbola Dunka już nie zmarnowała, ale za nieustępliwość Radwańska dostała brawa. Kolejne w tym meczu, bo to ona grała efektowniej, odważniej, bardziej pomysłowo, często ryzykowała. Widać to było w statystyce piłek wygrywających (28 do 17 dla Polki), ale niestety również w podsumowaniu niewymuszonych błędów. Dunka, szybsza i silniejsza, miała ich znacznie mniej. Tak się dochodzi do 13. miejsca w WTA Tour.
Ula w ostatnim rankingu była 107., teraz awansuje (dostanie za 1/8 finału 140 pkt) i należy wierzyć, że walka o ćwierćfinał w Indian Wells nie będzie długo jej największym sukcesem w karierze.
Oglądało się ją z przyjemnością, zwłaszcza w pierwszym secie, który zaczęła od przełamania serwisu Wozniacki i miała kilka szans, by skończyć go zwycięsko. Zdobywała gemy łatwiej i szybciej niż Dunka, ale w decydujących momentach jeszcze czegoś brakowało: albo spokoju, albo pewniejszej ręki. W drugim secie zabrakło już przede wszystkim sił.
[link=http://www.rp.pl/artykul/60574,278072_Jedna_Radwanska_w_cwiercfinale.html]W nocy Agnieszka Radwańska (nr. 7) wygrała z Węgierką Agnes Szavay (22).[/link]