Takie historie zdarzają się rzadko. Pokonany w decydującej rundzie eliminacji, zawrócony z drogi do domu i dopuszczony do turnieju głównego, tenisista nr 179 w rankingu ATP, wygrywa cztery kolejne mecze i gra w finale z nr. 3 na świecie.
Belgradzka bajka Łukasza Kubota nie skończyła się zdobyciem tytułu, ale było blisko do wygrania seta z jednym z najlepszych tenisistów.
Novak Djoković nie dopuścił, by turniej organizowany przez jego rodzinę i dla niego nie skończył się tak, jak należało oczekiwać, lecz awans do finału jest największym osiągnięciem 27-letniego Polaka. Wyczyn w Belgradzie przeniósł go na tydzień w inną tenisową rzeczywistość.
W półfinale Kubot wygrał z Ivo Karloviciem 7:6 (7-0), 6:2 i to była ostatnia z serii niespodzianek, jaką zafundował organizatorom turnieju. Chorwat (21. ATP) walczy z rywalami przede wszystkim potężnym serwisem posyłanym z wysokości pierwszego piętra, ale choć miał 14 asów, Polaka nie przestraszył.
W październiku 1983 roku w Bazylei Wojciech Fibak grał cztery sety z Vitasem Gerulaitisem i to był ostatni polski finał turnieju ATP. Kubot miał wtedy rok z kilkoma miesiącami.