Polki i po Polkach

Marta Domachowska i Urszula Radwańska skończyły start w stolicy na drugiej rundzie, polskie deblistki też odpadły. Turniejowi wciąż pomaga Maria Szarapowa

Publikacja: 20.05.2009 20:11

Marta Domachowska

Marta Domachowska

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Szarapowa zagrała w Warszawie drugi mecz, drugi wygrała i, prawdę mówiąc, nie powinno być inaczej. Jej przeciwniczka, Daria Kustowa z Białorusi, taka Panna Nikt światowego tenisa, lat 23, 209. w rankingu, dostała się na kort centralny Legii boczną furtką, jako „szczęśliwa pokonana” z eliminacji.

Jeśli coś w jej karierze może zwrócić uwagę, to zawodowy start w wieku 14 lat i 21 tytułów zdobytych w deblowych turniejach najniższej rangi. Cała reszta to dziewięcioletni trud mozolnego zdobywania dolarów w ilości, która pewnie nie wystarczyłaby na jedną szafę ciuchów Szarapowej.

[srodtytul]Ktoś po drugiej stronie[/srodtytul]

Wyszły, zagrały i szybko przekonaliśmy się, że bajki o tenisowym Kopciuszku znów nie będzie. Kustowa grała z taką bojaźnią, że publiczność nie wiedziała, czy życzyć jej szybkiego zakończenia nierównego meczu, czy wspierać przy przedłużaniu spotkania. Dostała duże brawa w drugim secie, gdy jedyna ciekawa wymiana skończyła się delikatnym wrzucaniem piłki za siatkę, obie dobiegły, ale Darii starczyło sprytu i szybkości, by jeszcze raz przepchnąć piłkę na drugą stronę.

Jedna obroniona piłka meczowa wymusiła kolejne brawa dla tenisistki z Białorusi, ale po nich był koniec. Wciąż nie bardzo wiadomo, co Maria Szarapowa naprawdę potrafi. Gra mocno, śmiało, z taką tenisistką jak Kustowa dość skutecznie.

Białe plastry na ramieniu nosi prewencyjnie. Na pewno stara się wrócić do takiego tenisa, który dawał jej największe sukcesy. Nawet na kortach ziemnych Rosjanka nie będzie wzorem cierpliwości, pierwsza okazja do wygrania piłki musi być ostatnią. Jak się nie uda, to trudno. Tak trenowała w Warszawie, tak zapewne zagra w Paryżu.

– Dziś robiłam na korcie właściwe rzeczy we właściwym czasie. Grałam ta jak powinnam, by dać sobie szansę na kolejny mecz. Z mojej perspektywy nie jest ważne z kim grałam, z tenisistką słabą, czy mocną. Przecież zawsze ktoś jest po drugiej stronie – mówiła dziennikarzom. Na pytanie o sporty uzupełniające odpowiedziała zaskakująco szczerze: – Poza tenisem nie uprawiam żadnych, próbowałam, we wszystkich jestem kiepska.

O półfinał Szarapowa zagra z Alioną Bondarenko. Oceniła ją tak: – Walczyłam z nią parę razy, ostatnio rok temu i pamiętam dobrze – było ciężko. Ona umie dobrze grać w obronie, potrafi też przyspieszyć, tutaj jest w formie, to niezła rywalka dla mnie.

[srodtytul]Dres z napisem Brasil [/srodtytul]

W meczu z Martą Domachowską Ukrainka rzeczywiście była niezła. Trzy z czterech gemów w tym meczu Polka zdobyła zaraz na początku gry, a potem długo trzeba było dodawać gemy tylko po stronie Aliony. Podczas konferencji prasowej Bondarenko nie zaprzeczała, gdy słyszała, że jest faworytką meczu z Szarapową, nawet dodała: – Dwa razy przegrałam z nią w trzech setach, chcę, chcę z nią zagrać i wreszcie wygrać.

Kiedy na kort wyszły Radwańska i Hantuchova i po paru minutach było 3:0 dla Polki, nadzieja na ćwierćfinał z Polką gwałtownie wzrosła. Kiedy kolejne sześć gemów spokojnie wygrała Słowaczka, nikt już na to nie liczył.

Daniela ma przy sobie w Warszawie trenera legendę, od niedawna pracuje z nią Larri Passos, Brazylijczyk, który przez lata prowadził karierę Gustavo Kuertena. Passosa łatwo poznać, zielony dres z żółtym napisem Brasil rzadko jest widywany na kortach w Warszawie. Podczas poprzedniego meczu Danieli Passos trochę się denerwował, przy drugim tylko się śmiał z obrotu spraw.

– Zatrudniłam go nie tyle po to, by nauczył mnie grać lepiej na kortach ziemnych, ale po to, by w ogóle poprawił mój tenis. W końcu potrafił wychować najleszego tenisistę świata – mówiła.

Po meczu, uśmiechnięta i wyraźnie zadowolona z siebie opowiadała, jak godziła kiedyś naukę tenisa i gry na pianinie. Wróciła myślą na warszawskie korty, by pochwalić siostry Radwańskie i powiedzieć, że ona w tym turnieju na pewno będzie grała możliwie długo.

W powszechnej opinii finał Szarapowa – Hantuchova byłby wart ceny biletu.

[ramka][b]Wyniki:[/b] [b]1/8 finału:[/b] M. Szarapowa (Rosja) – D. Kustowa (Białoruś) 6:2, 6:0; A. Bondarenko (Ukraina, 8) – M. Domachowska (Polska) 6:3, 6:1; D. Hantuchova (Słowacja, 6) – U. Radwańska (Polska) 6:3, 6:1; A. Dulgheru (Rumunia) – S. Errani (Włochy, 5) 6:4, 6:3; A. Keothavong (W. Brytania) – J. Craybas (USA) 3:6, 6:3, 6:1; K. Zakopalova (Czechy) – J. Zheng (Chiny, 3) 6:0, 6:4; G. Woskobojewa (Kazachstan) – K. Bondarenko (Ukraina) 6:4, 7:6 (7-5); I. R. Olaru (Rumunia) – J. Georges (Niemcy) 6:3, 0:6, 7:6 (7-3).

[b]Debel – I runda:[/b] M. Korytcewa, G. Woskobojewa (Ukraina, Kazachstan) – K. Jans, A. Rosolska (Polska) 6:4, 6:3. [/ramka]

[ramka][b]Czwartkowe ćwierćfinały [/b]

Kort centralny

12.00

Olaru – Keothavong

Szarapowa – Bondarenko

Hantuchova – Zakopalova

Kort nr 1

12.00 Woskobojewa – Dulgheru [/ramka]

[ramka][b]Powiedziały [/b]

[b]Urszula Radwańska [/b]

Co się stało w pierwszym secie? To Daniela Hantuchova zaczęła lepiej grać, wytrąciła mnie z rytmu i od tej pory już wszystko zależało o niej. Powiem szczerze, były chwile, gdy nie chciałam już grać, ale w drugim secie na początku jeszcze trochę wierzyłam w zmianę wyniku. Było jak było. Daniela nie pozwoliła mi na wiele. Rady Agnieszki jako trenera były takie jak zwykle: zmień rytm, goń Hantuchovą po korcie, zmuś, żeby biegała. Taty dziś na korcie nie było, ale oczywiście wróci do swej roli w następnych turniejach. Ostatnio gram lepiej, trenowałam dwa tygodnie w Krakowie, poprawiłam się od czasu Pucharu Federacji, ale korty ziemne są dla mnie za wolne, ja nie czuję tej nawierzchni, wysokości odbicia piłki, trawa, to jest to. W Paryżu będę zadowolona, jeśli dojdę do trzeciej rundy, ale by wygrać dwa mecze muszę mieć dobre losowanie.

[b]Marta Domachowska [/b]

Nie wiem czemu przegrałam. Do połowy pierwszego seta wszystko szło zupełnie dobrze, ale nagle straciłam koncentrację, przestałam się starać, a Aliona przeciwnie, przyspieszyła piłki, zaczęła atakować, chwilami grała prawie bezbłędnie. Na pewno nie lubię jej serwisu, jest prosty, bez rotacji, ani mocny, ani słaby, nie miałam pomysłu co z nim robić. Fizycznie też nie dawałam rady. Kiedy wymiany były dłuższe, myślałam już tylko o tym, by jak najszybciej skończyć odbijanie. Może odczuwam to, że jestem trochę przeziębiona, ale najgorsze minęło, wcześniej cały dzień nie mogłam nawet mówić.

Myśl o starcie w Paryżu nie przeszkadzała mi w tym meczu. Po prostu bardzo się ucieszyłam, że jadę na korty Rolanda Garrosa, to była pozytywna motywacja. Do Paryża pojadę w piątek, może z trenerem Pawłem Ostrowskim, zobaczymy. [/ramka]

Tenis
O Federerze i pożytkach z podróży
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Tenis
Czy Aryna Sabalenka zostanie ukarana? Obsceniczny gest liderki WTA
TENIS
Alexander Zverev był oskarżony o przemoc wobec kobiet. Czy jego porażki przynoszą ulgę?
Tenis
Iga Świątek zagra w Polsce. Znamy miejsce i rywala
Tenis
Jannik Sinner po raz drugi mistrzem Australian Open. Monodram w trzech aktach
Materiał Promocyjny
Wystartowały tegoroczne ferie zimowe