Szarapowa zagrała w Warszawie drugi mecz, drugi wygrała i, prawdę mówiąc, nie powinno być inaczej. Jej przeciwniczka, Daria Kustowa z Białorusi, taka Panna Nikt światowego tenisa, lat 23, 209. w rankingu, dostała się na kort centralny Legii boczną furtką, jako „szczęśliwa pokonana” z eliminacji.
Jeśli coś w jej karierze może zwrócić uwagę, to zawodowy start w wieku 14 lat i 21 tytułów zdobytych w deblowych turniejach najniższej rangi. Cała reszta to dziewięcioletni trud mozolnego zdobywania dolarów w ilości, która pewnie nie wystarczyłaby na jedną szafę ciuchów Szarapowej.
[srodtytul]Ktoś po drugiej stronie[/srodtytul]
Wyszły, zagrały i szybko przekonaliśmy się, że bajki o tenisowym Kopciuszku znów nie będzie. Kustowa grała z taką bojaźnią, że publiczność nie wiedziała, czy życzyć jej szybkiego zakończenia nierównego meczu, czy wspierać przy przedłużaniu spotkania. Dostała duże brawa w drugim secie, gdy jedyna ciekawa wymiana skończyła się delikatnym wrzucaniem piłki za siatkę, obie dobiegły, ale Darii starczyło sprytu i szybkości, by jeszcze raz przepchnąć piłkę na drugą stronę.
Jedna obroniona piłka meczowa wymusiła kolejne brawa dla tenisistki z Białorusi, ale po nich był koniec. Wciąż nie bardzo wiadomo, co Maria Szarapowa naprawdę potrafi. Gra mocno, śmiało, z taką tenisistką jak Kustowa dość skutecznie.