Cieszę się, że po raz kolejny jestem w najlepszej ósemce na świecie. Muszę liczyć na to, że kiedyś wygram z którąś z sióstr Williams. Mam tylko nadzieję, że zdążę, zanim skończą karierę...
[b]Kto zagra w finale?[/b]
Venus i Serena. Będzie powtórka z zeszłego roku.
[ramka][b]Robert Piotr Radwański - ojciec i trener najlepszej polskiej tenisistki[/b]
Venus zagrała świetnie, a Agnieszka źle. Trzeba zagrać mecz życia, by zwyciężyć tak dobrą tenisistkę, a nie odbijać piłki jak na treningu z Ulą w Krakowie w sobotę po południu, gdy obie już chcą iść do kina. Moja córka przede wszystkim serwowała słabo. Był gem, w którym potrafiła osiem razy pomylić się przy pierwszym serwisie. Nie można mi zarzucić, że nie krytykuję obu moich dziewczyn, gdy na to zasługują. Dziś Agnieszka zasłużyła. Wbijam im do głowy na treningu jedno i to samo – serwujemy tysiące razy, a tu nic. Nie jest w stanie zaserwować w kort. Nie mówię, że chodzi o asy. Dziewczyna, która waży 60 kg i jest tak lekko zbudowana, nie będzie miała nigdy bardzo mocnego podania, ale musi być skuteczna przynajmniej w 50 procentach. Agnieszka miała grać bez kompleksów, ostro, nie wpatrywać się w buty. A ona chodziła po korcie osowiała, jak juniorka, która pierwszy raz gra przy pełnych trybunach. W tym meczu pokazała, jak wiele jest do poprawy. Za dużo było za wysokich skrótów, zbyt czytelny bekhend. Tylko returny były niezłe, drugi serwis z wysokim odskokiem piłki też nie był zły. Szkoda tego półfinału.
[i]—k.r.[/i][/ramka]