Mecz Serbki przyciągnął kibiców, ale ci, którzy liczyli, że to koniec kryzysu Ivanović, zdecydowanie się zawiedli. Piękna Ana grała skutecznie tylko chwilami, najdłużej przez początkowe trzy gemy drugiego seta.
Agnieszka Radwańska znów pokazała, że jest mistrzynią aktywnej obrony i nawet nieregularny serwis nie popsuł jej planu gry. Wygrywała ważne gemy, odrabiała straty, nawet gdy przegrywała 0:3, jak w drugim secie.
Mecz był ciekawy właśnie ze względu na zwroty akcji, ale Serbce nie pomógł ani potężny forhend, ani rady nowego trenera Heinza Günthardta, o jakie prosiła w przerwie między setami. Publiczność jednak sobie zjednała, gdy oddała Polce punkt po złej ocenie piłki przez sędziego. Potem potrafiła także ładnie pochwalić Radwańską.
Agnieszka ma teraz przed sobą mecz z Jarosławą Szwedową. Ta rosyjska tenisistka urodziła się przed niespełna 23 laty w Moskwie, ale reprezentuje Kazachstan. Jej sportowa biografia nie jest bogata: jeden wygrany turniej WTA, trzy ITF, trochę ponad 700 tys. dolarów premii z kortów. W wielkich imprezach nikt jej nie zapamiętał, choć ma 1,80 m wzrostu i ostatni ranking WTA – nr 43. Z Polką walczyła raz – w 2008 roku w US Open i przegrała 4:6, 2:6.
Długi, ale wreszcie zwycięski mecz zagrali w Miami w I rundzie debla Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Pokonali Juliana Knowle i Philippa Kohlschreibera 6:7 (4-7), 7:5, 14-12.