Przewidywanie sukcesu Radwańskiej było powszechne, ale duża dziewczyna z Moskwy (choć obywatelka Kazachstanu) miała parę powodów, by na nią liczyć.
Wśród nich był nawet taki, że zna polski tenis, gdyż trenował ją Tomasz Iwański. Na korcie jej wzrost i siła nie były najważniejsze. Pierwszy set przegrała szybko. Jak wiele innych, ją zgubił brak obycia z technicznym tenisem Polki.
Drugi zaczął się od serwisowej katastrofy obu tenisistek, piłki za nic nie mogły trafić w kort. Z tą niemocą lepiej radziła sobie początkowo Szwedowa, która prowadziła nawet 3:1. Agnieszka szybko wróciła do równowagi, odzyskała podanie i wyrównała. Droga do zwycięstwa nie była już specjalnie kręta, choć prawo wygrywania własnego serwisu w tym spotkaniu raczej nie obowiązywało.
Jest ćwierćfinał dla Radwańskiej, można napisać, że to kolejny duży turniej zagrany przez Polkę co najmniej solidnie. Czy będzie jeszcze lepiej, pokaże mecz o półfinał z Venus Wiliams. Radwańskiej nigdy nie grało się z nią łatwo.
Niespełna dobę wcześniej Polka i Rosjanka Maria Kirilenko pokonały belgijską parę Kim Clijsters – Kirsten Flipkens 7:5, 6:2. Wygrać z Clijsters, nawet tylko w deblu, to jest wynik godny zauważenia. W ćwierćfinale z Polką i Rosjanką zagrają Argentynka Gisela Dulko i Włoszka Flavia Pennetta.