Odpadła Jelena Dementiewa (nr 2), pożegnaliśmy także Katarzynę Piter, która na otwarcie dnia przegrała z Na Li 0:6, 3:6. Dopiero wizja bolesnej porażki, może nawet powtórki sprzed roku (0:6, 0:6 z Aloną Bondarenko), trochę ożywiła Polkę. Z profesorskiego tenisa Chinki na chwilę uleciała pewność i na początku drugiego seta nagle zrobiło się 3:1 dla Piter.
Szmerek nadziei przeleciał nad trybunami i szybko zniknął, gdyż Na Li trochę bardziej przyłożyła się do wymian. Ostatnia z Polek w niespełna godzinę opuściła turniej singlowy, pozostało kibicować Woźniackiej.
Zanim do tego doszło, Jelena Dementiewa zeszła z kortu pokonana przez Cwetanę Pironkową. Bułgarka bywała w Warszawie nieraz, ale dopiero teraz, gdy zaczęła turniej od eliminacji, trafiła na swój dzień. Wygrała z Rosjanką jej bronią: mocno i płasko ostrzeliwała się zza końcowej linii.
Żal za Jeleną wkrótce zmienił się w strach, że odpadnie także druga gwiazda. Polona Hercog zaczęła grę z Karoliną Woźniacką od serii pięknie wygranych punktów i było 4:0 dla Słowenki. Hercog ma 19 lat, przyjechała do Warszawy z opinią młodej zdolnej. Wygrała wiele turniejów juniorskich, ostatnim jej sukcesem w dorosłym tenisie był finał w Acapulco. Dla tenisa postanowiła rok temu zmniejszyć biust.
Na kortach Legii potwierdziła wiele ze swych zalet – jest silna, umie dużo, gra niebanalnie. W trzecim secie Karolina przegrywała 0:3, wyglądało na to, że przypomniała o sobie kontuzjowana kostka, ale działania lekarza plus rady taty pomogły. Może trochę za dużo było w tym sukcesie tenisa ratunkowego, ale kto będzie o tym pamiętał. Trzecia rakieta świata zagra dziś w ćwierćfinale z Chinką Jie Zheng.