Rywalkę Polki wyłonił wczoraj mecz pierwszej rundy. Czeszka wygrała z Arantxą Parrą Santonją 6: 7 (7-9), 6: 4, 6: 3. Hiszpanka miała status lucky loser, czyli awansowała do turnieju głównego mimo porażki w ostatniej rundzie kwalifikacji.

Mimo różnicy rankingowej (Safarova – 27. WTA, Parra Santonja – 90.) mecz był długi i zacięty. Nie można wykluczyć, że Hiszpance pomogła trochę nietypowa nawierzchnia RuKortHard – akrylowa, miękka, znacznie zmniejszająca tempo gry.

Według trenera Tomasza Wiktorowskiego Rosjanie ułożyli ją z myślą o finałowym meczu Pucharu Federacji z Czeszkami (szef turnieju Szamil Tarpiszczew to także kapitan drużyny Rosji), wolne korty mają zniwelować prędkość piłek Petry Kvitovej. Wydaje się, że także Agnieszka Radwańska wolałaby grać nieco szybciej, wykorzystywać bogactwo techniki i swój zmysł taktyczny.

W Pucharze Kremla zagra trzeci raz. Dwa poprzednie starty zakończyła szybko: w 2007 roku wygrała z Marią Kirilenką, przegrała z Wierą Zwonariową, dwa lata później Kirilenko wzięła rewanż w pierwszej rundzie. Mecz Radwańska – Safarova stał się jednym z najważniejszych spotkań w karierze tenisistki z Krakowa. W Masters Agnieszka grała dwa razy, zawsze jako rezerwowa. Wchodziła na kort, nawet wygrała warte premii 150 tys. dolarów mecze ze Swietłaną Kuzniecową (2008) i Wiktorią Azarenką (2009), ale być od razu w głównych rozgrywkach, to jednak zupełnie inna sprawa.

Rywalka jest trudna. Historia czterech poprzednich spotkań pokazuje, że leworęczna Czeszka umie radzić sobie z Polką. Wygrała trzy razy: w 2007 roku w Indian Wells, w 2010 w Rzymie i w 2011 w Dausze, przegrała tylko w 2009 roku w Linzu. W każdym z tych meczów był tie-break.