Nie myśleć o samolocie do Mińska

Ekspresowe zwycięstwo Agnieszki Radwańskiej. Łukasz Kubot także wygrał i oboje są w drugiej rundzie

Publikacja: 29.05.2012 00:41

Me­czu Agniesz­ki z Serb­ką Bo­ja­ną Jo­va­no­vski wła­ści­wie nie by­ło. Naj­le­piej wy­da­rze­nia na kor­cie nr 1 pod­su­mo­wał Ro­bert Ra­dwań­ski: „Isia za­gra­ła fa­tal­nie, od­da­ła jed­ne­go ge­ma". Je­go cór­ka zwy­cię­ży­ła 6:1, 6:0. Mo­gło być jesz­cze le­piej za spra­wą Al­ber­ty Brian­ti, któ­ra mia­ła wiel­ką szan­sę na me­dal za­słu­żo­nej dla mia­sta Kra­ko­wa. Włosz­ka już w pierw­szej run­dzie tra­fi­ła na li­der­kę świa­to­we­go ran­kin­gu Wik­to­rię Aza­ren­kę, wy­gra­ła pierw­sze­go se­ta 7:6, a w dru­gim pro­wa­dzi­ła 4:0 i mia­ła oka­zję, by pro­wa­dzić 5:0.

Kuszenie losu

W tym mo­men­cie wy­da­wa­ło się, że za­czy­na dzia­łać klą­twa Ame­lie. Bia­ło­ru­sin­ka z my­ślą o psy­chicz­nym wzmoc­nie­niu w chwi­lach trud­nych za­an­ga­żo­wa­ła Ame­lie Mau­re­smo, co aku­rat przed tur­nie­jem Ro­land Gar­ros wy­glą­da­ło na ku­sze­nie lo­su, bo Fran­cuz­ka wszyst­kie suk­ce­sy od­nio­sła za gra­ni­cą, a w Pa­ry­żu za­wsze trzę­sła się ze stra­chu. Nie­ste­ty Aza­ren­ka – kosz­mar Agniesz­ki – wciąż ję­czy na pa­ry­skich kor­tach. Wy­gra­ła ten mecz, bo Włosz­ka za­cho­wa­ła się tak, jak Ame­lie przed la­ty – prze­sta­ła grać i za­czę­ła my­śleć.

Chy­ba le­piej by­ło­by dla Aza­ren­ki, gdy­by swój wpływ na jej grę za­cho­wał in­ny Fran­cuz, chłod­ny Bre­toń­czyk Sam Su­myk. Z nim na­uczy­ła się wy­gry­wać, o nim mó­wi, że jest cza­sem pra­wie bru­tal­ny, ale za­wsze spra­wie­dli­wy. A pro­pos: mecz Aza­ren­ka – Brian­ti na kor­cie cen­tral­nym sę­dzio­wa­ła Ga­brie­la Za­ło­ga z War­sza­wy i świet­nie da­ła so­bie ra­dę. Też by­ła spra­wie­dli­wa i wca­le nie bru­tal­na, choć Bia­ło­ru­sin­ka kil­ka ra­zy usi­ło­wa­ła pod­ło­żyć ogień. „Po­peł­ni­łam 60 nie­wy­mu­szo­nych błę­dów, ale wy­gra­łam mecz. Tyl­ko to się li­czy. Gdy ry­wal­ka mo­gła pro­wa­dzić 5:0 w dru­gim se­cie, za­ser­wo­wa­łam w li­nię przy dru­gim po­da­niu. Czy trze­ba mó­wić wię­cej? Jesz­cze niedaw­no w ta­kiej sy­tu­acji po­my­śla­ła­bym, że sa­mo­lot do Miń­ska jest o 13.00. Ale te­raz już umiem wal­czyć" – po­wie­dzia­ła Aza­ren­ka.

Łu­kasz Ku­bot zro­bił w po­nie­dzia­łek to, co nie uda­ło mu się w nie­dzie­lę. Je­go mecz ze Sło­wa­kiem Ka­ro­lem Bec­kiem prze­rwa­no z po­wo­du ciem­no­ści przy pro­wa­dze­niu Po­la­ka 7:5, 6:2 i re­mi­sie 4:4 w se­cie trze­cim. Na szczę­ście Ku­bot w ogrom­nym upa­le grał wczo­raj naj­kró­cej jak moż­na – wy­grał se­ta 7:5. Je­go ko­lej­nym ry­wa­lem nie bę­dzie Hisz­pan Fe­li­cia­no Lo­pez (wy­co­fał się z po­wo­du kon­tu­zji mię­śni brzu­cha) lecz Fran­cuz Flo­rent Ser­ra (155 ATP), któ­ry awan­so­wał do tur­nie­ju głów­ne­go po kwa­li­fi­ka­cjach. Ku­bot (48) grał z nim czte­ry ra­zy – dwa me­cze na kor­tach twar­dych w ha­li wy­grał, dwa na ce­gla­nej mącz­ce prze­grał.

Kubot na igrzyska?

— Wo­lał­bym w dru­giej run­dzie spo­tkać się z Lo­pe­zem niż z Ser­rą, bo gra tu­taj prze­ciw­ko Fran­cu­zo­wi za­wsze jest trud­na. Po­ko­na­łem Ser­rę w Pa­ry­żu dwu­krot­nie, ale by­ło to w eli­mi­na­cjach w ha­li Ber­cy. Cie­szę się z te­go, że zwy­cię­stwo w pierw­szej run­dzie chy­ba za­pew­ni­ło mi pra­wo gry w sin­glu na igrzy­skach w Lon­dy­nie – mó­wił Ku­bot.

Ro­land Gar­ros – przy­kład kwit­ną­ce­go ka­pi­ta­li­zmu, prze­kształ­co­ny przez ostat­nie ćwierć wie­ku w jed­ną z naj­bar­dziej roz­po­zna­wal­nych fran­cu­skich ma­rek – da­je w tym ro­ku dowód, że rozumie, w którą stro­nę wie­je wiatr hi­sto­rii. Pu­la na­gród zno­wu wzro­sła, ale znacz­nie po­waż­niej dla sza­racz­ków niż gwiaz­do­rów. Więk­sze są wy­pła­ty w eli­mi­na­cjach i pierw­szych run­dach tur­nie­ju głów­ne­go (prze­gry­wa­ją­cy pierw­szy mecz do­sta­je 18 000 eu­ro), bo po­li­czo­no, że przez ca­ły rok 30 pro­cent z ogól­no­świa­to­wej pu­li na­gród zgar­nia czte­rech gra­czy – Djo­ko­vić, Na­dal, Fe­de­rer i Mur­ray. Or­ga­ni­za­to­rzy od­rzu­ca­ją jed­nak po­są­dze­nia o ko­niunk­tu­ra­lizm, bo de­cy­zje za­pa­dły za­nim wy­bo­ry we Fran­cji wy­grał Fran­co­is Hol­lan­de i zgło­sił po­mysł, że bo­ga­tym trze­ba tro­chę za­brać.

Dziś pierw­szy mecz Ur­szu­li Ra­dwań­skiej, któ­ra zmie­rzy się z Fran­cuz­ką Pau­li­ne Par­men­tier. Agniesz­ka ko­lej­ny mecz ro­ze­gra w śro­dę – z Ve­nus Wil­liams. W pro­gra­mie tur­nie­jo­wym Po­lkę przed­sta­wio­no ja­ko ano­ni­mo­wą gwiaz­dę, któ­ra bez ha­ła­su ro­bi swo­je i wspi­na się w gó­rę ran­kin­gu. Naj­wyż­szy czas na ha­łas.

Ciekawsze wyniki I rundy: Kobiety:

A. Radwańska (Polska, 3) – B. Jovanovski (Serbia) 6:1, 6:0; W. Azarenka (Białoruś, 1)

– A. Brianti (Włochy) 6:7 (6-8), 6:4, 6:2; N. Li (Chiny, 7)

– S. Cirstea (Rumunia) 6:2, 6:1, B. Mattek-Sands (USA)

– S. Lisicki (Niemcy, 12) 6:4, 6:3;

P. Cetkovska (Czechy, 24)

– S. Halep (Rumunia) 6:1, 6:3.

Mężczyźni:

Ł. Kubot (Polska)

– K. Beck (Słowacja) 7:5, 6:2, 7:5; N. Djoković (Serbia, 1)

– P. Starace (Włochy) 7:6 (7-3), 6:3, 6:1; R. Federer (Szwajcaria, 3) – T. Kamke (Niemcy) 6:2, 7:5, 6:3; A. Seppi (Włochy)

– N. Dawydienko (Rosja) 6:3, 7:6 (7-5), 7:5.

Agnieszka Radwańska, najlepsza polska tenisistka

Pierwszy mecz w takim turnieju zawsze jest trudny, na szczęście poszło gładko. Losowanie było oczywiście fatalne, Venus Williams jest jedyną nierozstawioną zawodniczką, na którą trafić nie chciałam. Ale stało się, trzeba grać. Jeszcze nigdy na korcie ziemnym się z nią nie spotkałam, jednak nie ma sensu mówić o jakimś specjalnym przygotowaniu do meczu z rywalką, którą zna się tak dobrze, oglądało się tyle razy z trybun i w telewizji. W sprawach olimpijskich decyzję podejmę po tym turnieju, wszystko zależy od tego, jaka będzie rankingowa pozycja siostry. Ale w trzech konkurencjach – singlu, deblu i mikście nie zagram. To za duże obciążenie. Wybiorę dwie.     —m. ż.

Me­czu Agniesz­ki z Serb­ką Bo­ja­ną Jo­va­no­vski wła­ści­wie nie by­ło. Naj­le­piej wy­da­rze­nia na kor­cie nr 1 pod­su­mo­wał Ro­bert Ra­dwań­ski: „Isia za­gra­ła fa­tal­nie, od­da­ła jed­ne­go ge­ma". Je­go cór­ka zwy­cię­ży­ła 6:1, 6:0. Mo­gło być jesz­cze le­piej za spra­wą Al­ber­ty Brian­ti, któ­ra mia­ła wiel­ką szan­sę na me­dal za­słu­żo­nej dla mia­sta Kra­ko­wa. Włosz­ka już w pierw­szej run­dzie tra­fi­ła na li­der­kę świa­to­we­go ran­kin­gu Wik­to­rię Aza­ren­kę, wy­gra­ła pierw­sze­go se­ta 7:6, a w dru­gim pro­wa­dzi­ła 4:0 i mia­ła oka­zję, by pro­wa­dzić 5:0.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Tenis
Iga Świątek na najwyższych obrotach. Polska w półfinale United Cup
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Tenis
United Cup. Duet Iga Świątek – Hubert Hurkacz zapewnił awans
Tenis
Długi i ciężki mecz Polski na początek United Cup
Tenis
Kamil Majchrzak: Ja musiałem zaczynać od zera
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Tenis
Mistrz Wimbledonu zawieszony. Kolejny taki przypadek w tenisie
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay