Ula Radwańska kontra Serena Williams to była walka ładna, ale nierówna. Amerykanka nie straciła rozpędu po niedawnym zwycięstwie w Wimbledonie, panuje nad nerwami, widać, że na igrzyskach jej zależy.
Skończyła mecz po godzinie i kwadransie: 6:2, 6:3. Ale młodsza z sióstr Radwańskich miała rację, mówiąc po meczu, że porażka była trochę zbyt wysoka jak na to, co się działo na korcie. – Grałam bardzo dobrze, Serena jeszcze lepiej. Chwilami po prostu znakomicie – opowiadała.
Williams dobrze serwowała, udawało jej się bardzo dużo kończących uderzeń, ale drugi set był dla niej trudny. W czwartym gemie, walcząc o wyrównanie na 2:2, Radwańska przegoniła Amerykankę po korcie, kończąc akcję lobem przy aplauzie widzów. Udało się jeszcze Polce wyrównać na 3:3, przełamując serwis Williams, a potem była już podróż w jedną stronę, do trzech piłek meczowych. Druga została wykorzystana.
Wieczorem na awans do drugiej rundy debla siostry Radwańskie potrzebowały jeszcze mniej czasu niż Williams na zwycięstwo nad Ulą. Pokonały Słowaczki Dominikę Cibulkovą i Danielę Hantuchową 6:2, 6:1, wygrywając 11 z 12 ostatnich gemów meczu.
Agnieszka wprawdzie mówiła po porażce z Julią Goerges, że medal w deblu to nie byłoby to samo co w singlu, ale przyszedł nowy dzień, zmieniły się nastroje, wczoraj znów się cieszyła grą, czego w meczu z Goerges brakowało.