Radwańska od kuchenki

Przyjechała do Warszawy zaprezentować najnowszą reklamę sprzętu AGD i powiedzieć kilka słów o sporcie

Publikacja: 08.10.2012 21:36

Agnieszka Radwańska i jej trener Tomasz Wiktorowski

Agnieszka Radwańska i jej trener Tomasz Wiktorowski

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Najnowszy kontrakt reklamowy czwartej tenisistki świata - z firmą Amica - był dobrym pretekstem, by Agnieszka spotkała się z polskimi dziennikarzami i podsumowała mijający rok. Podsumowanie było takie jak sezon: pozytywne.

-  Dobre jest to, że sezon się kończy, do tego sezon bardzo udany. Czego chcieć więcej, skoro po raz pierwszy byłam w rankingu WTA numerem 2 i po raz pierwszy grałam w finale turnieju wielkoszlemowego, czyli spełniłam najstarsze dziecięce marzenia. Nikt mi już tego nie odbierze -  mówiła Agnieszka Radwańska, tym razem w eleganckiej wersji wizytowej: błyszcząca bluzka, czarne spodnie, kilkunastocentymetrowe szpilki.

Tenisistka uspokoiła także tych, którzy zobaczyli w Tokio i Pekinie plastry na jej ciele. - Tak naprawdę to nic poważnego, drobne przeciążenia, naciągnięcia, zwykłe skutki meczów. Wizyty u lekarza nie będzie, przeglądu stanu zdrowia w klinice też nie - dodała.

O nadchodzących mistrzostwach WTA w Stambule mówiła mniej, obiecując jednak pełne zaangażowanie, poświęcenie i wolę walki.

Rozkład zajęć na najbliższe dni przed Masters niewiele odbiega od normy z ubiegłych lat: po trzech dniach odpoczynku od jutra trening w Krakowie, na 100 procent. Pod okiem ojca, Piotra Radwańskiego.

Na początku przyszłego tygodnia wyjazd do Stambułu z trenerem Tomaszem Wiktorowskim, gdyż gościnni Turcy dają finalistkom mistrzostw WTA okazję do długiego zapoznania się z kortem.

Obowiązki medialne Agnieszka wypełniła solennie (z wyjątkiem stacji TVN, której tenisistka zdecydowanie odmówiła nagrania, nie podając przyczyn i nie uznając mediacji), choć także w niejakim pośpiechu narzuconym przez organizatorów spotkania. Firma Amica chciała bowiem pochwalić się ściągnięciem Agnieszki do swej reklamy i uczyniła to z zapałem godnym może nawet większej sprawy.

Zanim zobaczyliśmy premierę telewizyjnego spotu reklamowego z Radwańską w roli głównej (można zakładać, że wkrótce filmik będzie we wszystkich stacjach i każdy wyrobi sobie zdanie), mieliśmy próbę połączenia tenisa i biznesu z pokazami iluzjonisty Macieja Pola. Trochę nie było jasne, po co mistrz iluzji odgadywał nieznane karty, przemieszczał tu i tam kule z papieru toaletowego i na końcu klasycznie przekroił panią Izabelę na pół, aby potem zgrabnie połączyć ją w całość, ale jako wstęp i oczekiwanie na przyjazd tenisistki z trenerem chyba wystarczyło.

Obok pary prezenterów, Macieja Kurzajewskiego z małżonką, na scenie pojawiali się i znikali prezesi i dyrektorzy prezentujący dzieło techniki kuchennej reklamowane przez Agnieszkę. Żeby pokazać wszelkie zalety kuchenki, Agnieszka przyznała, że na gotowanie z przyczyn zawodowych nie ma czasu, ale okazała się chętna do nowinek i doceniła kolorowy wyświetlacz.

Idzie nowe w promocji przez sport. To nowe pokazał pan Tomasz, kucharz, który nieopodal sceny gotował na żywo dania, zachwalając zwłaszcza pikantne żeberka „ze świni złotnickiej niesłusznie wypieranej przez świnie z hodowli klatkowej”. Pan Tomasz powiedział także, że marzy o gotowaniu przez cały dzień dla pani Agnieszki, na co mistrzyni rakiety się zgodziła. Tu wtrącił się zaniepokojony trener Wiktorowski, który zaapelował o ograniczenie tej oferty, przynajmniej na dwa najbliższe tygodnie, oraz wyłączenie z menu produktów obficie pokrytych czekoladą, do których starsza z sióstr Radwańskich wykazuje groźną dla kondycji słabość.

W tej miłej atmosferze dotarliśmy do finału, jakim był pokaz kilkudziesięciu sekund reklamy, której puentę stanowią słowa Agnieszki: „Bez przesady!”.

Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?