Wynik wygląda dobrze: 6:1, 7:6 (8-6), udana passa Polki w meczach z Serbką trwa, to już 6. kolejne zwycięstwo Radwańskiej, drugie w tym roku.
Widzów na trybunach w Dausze trochę przybyło, ale powiedzieć, że wielu, na razie trudno. Ci, którzy przyszli na ten pierwszy mecz na korcie centralnym, nie mogli narzekać, kilkanaście wymian było ładnych, kilka znakomitych.
Drugi set był znacznie trudniejszy dla Polki. Ivanović oswoiła się nieco z silnym wiatrem, potrafiła odrabiać straty i rządzić wymianami. Naprawdę groźnie zrobiło się wtedy, gdy objęła prowadzenie 6:5 i miała własne podanie.
To, że nie potrafiła z skorzystać z szansy, miało dwie przyczyny: pierwszą były nerwy Serbki, drugą to, że Polka umiała zaklinać podmuchy wiatru znacznie lepiej od rywalki. W tie-breaku Ivanović prowadziła 2-0, potem 3-2, ale znów zderzyła się z własną niemocą oraz chłodnym spokojem po drugiej stronie siatki.
– Ana nie dała mi żadnego łatwego punktu w drugim secie. Dobrze, że nie było trzeciego – odetchnęła przed kamerami Polka, a z nią polscy kibice. Agnieszka Radwańska od roku wygrywa dość pewnie także z Karoliną Woźniacką, więc nadzieje na kolejny awans są uzasadnione.