Dawno nie widziano Azarenki w tak dobrej formie. Była tenisistka nr 1 na świecie (obecnie nr 59. WTA) pokonała w półfinale Brytyjkę Johannę Kontę (15. WTA) 4:6, 6:4, 6:1. Wcześniej zwyciężyła Donnę Vekić, Caroline Garcię, Alizé Cornet i Ons Jabeur, także solidne tenisistki.
Czy to oczekiwany kilka lat powrót Białorusinki, dwukrotnej mistrzyni Australian Open, między najlepsze w WTA Tour, orzec jeszcze nie można, lecz znana tenisistka w końcu wysłała mocny sygnał, że jest to możliwe.
Azarenka grała z Kontą na bocznym korcie nr 10, raczej niewielkim. Grandstand oddano Naomi Osace (10. WTA) i Belgijce Elise Mertens (22. WTA), prawdopodobnie dlatego, że Japonka po ogłoszeniu, że nie zagra w półfinale w ramach głośnego protestu przeciwko rasizmowi i niesprawiedliwości wobec czarnej części społeczności amerykańskiej, po namowach organizatorów i wstrzymaniu przez nich turnieju na dobę w czwartek, w końcu zmieniła zdanie.
Osaka zwyciężyła Mertens 6:2, 7:6 (7-5), prezentując sporą siłę gry, ale chwilami brakowało Japonce sposobów na okiełznanie tej siły. W drugim secie potrafiła jednak odrobić stratę gema serwisowego i utrzymać nerwy na wodzy w tie-breaku. Jeśli wygra w sobotę z Azarenką, zapewne zostanie postawiona w roli głównej rywalki Sereny Williams w rozpoczynającym się w poniedziałek US Open.
Po gładkich porażkach polskich singlistek w nowojorskim turnieju, z kortów Flushing Meadows przychodziły też dobre wiadomości: Iga Świątek i Viktoria Kuzmowa dotarły aż do półfinału turnieju deblowego. Przegrały jednak 4:6, 5:7 z Yifan Xu i Nicole Melichar. Nie zagrają zatem o tytuł z niezniszczalną (45 lat) Kvetą Peschke i Demi Schuurs.