Koronawirus zapewnił wiele napięć w organizacji światowych rozgrywek tenisowych, ale wedle dziennika „New York Times", kryzys może być znacznie większy. Pospisil, Djoković i także John isner, członkowie Rady Zawodników ATP podjęli pierwsze kroki, by stworzyć nowe stowarzyszenie, które konkurowałoby z ATP.
Cel jest znany: lepsze warunki pracy i płacy dla tenisistów, choć Djokković i spółka mówią nieco inaczej: „celem nie jest zastąpienie ATP, ale zapewnienie graczom nowej struktury samorządowej, niezależnej od ATP, bezpośrednio reagującej na potrzeby i obawy członków".
Pomysł nie jest całkiem nowy. Podczas Australian Open 2019 Djoković prezentował już kolegom szkic takiego projektu opracowany przez amerykańską firmę Norton Rose Fullbright. Potem przyznał jednak, że trudności prawne, rozmiar i złożoność zagadnienia zniechęciły go do dalszych działań.
Sprawa jednak odżyła. Dzięki dziennikarzom „ New York Timesa" wiemy, że inicjatorzy wystosowali do kolegów tenisistów list (dostało go 500 najlepszych z rankingu singlowego ATP i 200 najlepszych deblistów) z zaproszeniem do wstąpienia do nowej organizacji, mającej nosić nazwę Professional Tennis Players Association (PTPA) oraz do przyjścia na spotkanie założycielskie w sobotni wieczór na kortach Flushing Meadows w Nowym Jorku.
Na razie zainteresowani nie chcą publicznie zabierać głosu w tej sprawie, wody w usta nabrali także czołowi działacze ATP, krytykowani także za nieobecność w Nowym Jorku. Według „NY Timesa" szef ATP Andrea Gaudenzi miał jednak nieficjalnie odpowiedzieć, że tego rozłamu nie wolno lekceważyć, ponieważ może stanowić zagrożenie dla przetrwania samego ATP i cyklu rozgrywek.