Rok temu były dwa krótkie sety dla Polki, płacz Czeszki i jej nagły wyjazd do domu. Ten mecz zaczął się od przełamania serwisu Radwańskiej i ciąg dalszy można było sobie dość łatwo dopisać – przy swoich gemach serwisowych Petra starała się bardziej, przy podaniu Radwańskiej – mniej.
Tyle wystarczyło, by prowadzenie zamienić w wygrany set. Taktyka była prosta, wykonanie dość przeciętne, ale skuteczne. Zrywy Agnieszki, nawet prowadzenie 40-0 przy podaniu Czeszki, nie dawały gwarancji przełamania. Set toczył się wedle tej reguły do końca i pozostało liczyć, że coś się zmieni w następnym.
Początek był jak przez kalkę. Znów kilka strzałów Czeszki, znów umiarkowana siła serwisu Polki i kontry, które dały prowadzenie Petrze. Znów mozolna walka o odwrócenie rezultatu, ale Petra, nawet niezbyt szybka i precyzyjna, zawsze mogła liczyć na argumenty siłowe. Ciężka artyleria Kvitovej miała spory rozrzut, lecz nie było wielu chwil, gdy można było wierzyć w zmianę wyniku.
Największe atrakcje panie zostawiły widzom na ostatniego gema. Agnieszka zerwała się raz jeszcze, przy wyniku 4:6, 4:5 naprawdę nie miała już na co czekać. Nie czekała, posyłała piłki blisko linii, trochę peszyła rywalkę i mała nadzieja dla Radwańskiej wreszcie się zatliła: 40-15, dwie piłki na wyrównanie. Nic z tego, Kvitova obroniła się dość pewnie. Za chwilę Agnieszka dostała trzecią szansę, ale i ta szybko zniknęła. Przyszedł czas obrony piłek meczowych, jedną popsuła sama Kvitova dwa razy serwując poza właściwe pole, drugą obroniła Radwańska. Czeszka też się denerwowała, nawet dostała ostrzeżenie za przedłużanie przygotowania serwisu. Trzecią piłkę meczową wywalczyła po desperackim uderzeniu bekhendowym, mecz wygrała dzięki „jastrzębiemu oku". Sędzia pokazał, że piłka Polki była na linii, Petra przerwała grę, zażądała sprawdzenia. Miała rację.
Wszystkie opowieści, że Stambuł to dla Radwańskiej szczęśliwe miejsce (poza ubiegłorocznym półfinałem Masters pamiętano, że wygrała tam małe turnieje WTA w singlu i deblu) nie sprawdziły się w starciu z brutalną prawdą: Petra Kvitova była silniejsza, na wolnym korcie w Sinan Erdem Dome, mogła tę siłę lepiej wykorzystać.