Porażka Agnieszki Radwańskiej z Petrą Kvitovą

Agnieszka Radwańska – Petra Kvitova 4:6, 4:6 na początek mistrzostw WTA w Stambule. W środę będzie jeszcze trudniej, na drodze awansu Polki do półfinału staje Serena Williams

Publikacja: 22.10.2013 23:49

Porażka Agnieszki Radwańskiej z Petrą Kvitovą

Foto: AFP

Rok temu były dwa krótkie sety dla Polki, płacz Czeszki i jej nagły wyjazd do domu. Ten mecz zaczął się od przełamania serwisu Radwańskiej i ciąg dalszy można było sobie dość łatwo dopisać – przy swoich gemach serwisowych Petra starała się bardziej, przy podaniu Radwańskiej – mniej.

Tyle wystarczyło, by prowadzenie zamienić w wygrany set. Taktyka była prosta, wykonanie dość przeciętne, ale skuteczne. Zrywy Agnieszki, nawet prowadzenie 40-0 przy podaniu Czeszki, nie dawały gwarancji przełamania. Set toczył się wedle tej reguły do końca i pozostało liczyć, że coś się zmieni w następnym.

Początek był jak przez kalkę. Znów kilka strzałów Czeszki, znów umiarkowana siła serwisu Polki i kontry, które dały prowadzenie Petrze. Znów mozolna walka o odwrócenie rezultatu, ale Petra, nawet niezbyt szybka i precyzyjna, zawsze mogła liczyć na argumenty siłowe. Ciężka artyleria Kvitovej miała spory rozrzut, lecz nie było wielu chwil, gdy można było wierzyć w zmianę wyniku.

Największe atrakcje panie zostawiły widzom na ostatniego gema. Agnieszka zerwała się raz jeszcze, przy wyniku 4:6, 4:5 naprawdę nie miała już na co czekać. Nie czekała, posyłała piłki blisko linii, trochę peszyła rywalkę i mała nadzieja dla Radwańskiej wreszcie się zatliła: 40-15, dwie piłki na wyrównanie. Nic z tego, Kvitova obroniła się dość pewnie. Za chwilę Agnieszka dostała trzecią szansę, ale i ta szybko zniknęła. Przyszedł czas obrony piłek meczowych, jedną popsuła sama Kvitova dwa razy serwując poza właściwe pole, drugą obroniła Radwańska. Czeszka też się denerwowała, nawet dostała ostrzeżenie za przedłużanie przygotowania serwisu. Trzecią piłkę meczową wywalczyła po desperackim uderzeniu bekhendowym, mecz wygrała dzięki „jastrzębiemu oku". Sędzia pokazał, że piłka Polki była na linii, Petra przerwała grę, zażądała sprawdzenia. Miała rację.

Wszystkie opowieści, że Stambuł to dla Radwańskiej szczęśliwe miejsce (poza ubiegłorocznym półfinałem Masters pamiętano, że wygrała tam małe turnieje WTA w singlu i deblu) nie sprawdziły się w starciu z brutalną prawdą: Petra Kvitova była silniejsza, na wolnym korcie w Sinan Erdem Dome, mogła tę siłę lepiej wykorzystać.

Teraz przed Polką mecz z Sereną, nikogo nie trzeba przekonywać, że zwycięstwo Radwańskiej, to rodzaj misji prawie nie do spełnienia. Ósma próba po siedmiu wcześniejszych, w których Agnieszka wygrała tylko jednego seta. Czy można przywrócić wiarę w awans Polki do półfinału skoro Amerykanka rozbiła we wtorek Andżelikę Kerber jak chciała – 6:3, 6:1. Nie było się do czego przyczepić: Serena była szybsza, mocniejsza, bardziej wszechstronna. Sfrustrowała polską Niemkę świetnymi returnami, kończyła ze swobodą akcje przy siatce. Żadnych słabości. Żadnych wspomnień jedynej porażki z Kerber w lecie 2012 roku. Samo wyjście na kort w Stambule dało Williams miłą pewność, że jej zarobki z kortów w 2013 roku przekroczyły równą kwotę 10 mln dolarów, ale nowy cel: 12 milionów z ułamkiem też jest możliwy, już w niedzielę.

Mecz otwarcia między Wiktorią Azarenką i Sarą Errani przyniósł spore emocje w pierwszym secie, gdy Włoszka mocno wierzyła w swe szanse, walczyła śmiało i wyraźnie zaskoczyła rywalkę. Białorusinka oddawała też sama darmowe punkty po nieudanych serwisach, ale i bez tego wsparcia gra Errani mogła się podobać. Były w niej udane wymiany, dobre skróty, były też doskonałe loby, po których rozpędzona Azarenka patrzyła bezradnie na lot piłki nad głową.

Atak Włoszki załamał się dopiero wtedy, gdy Azarenka skupiła się wreszcie na precyzji uderzeń. Było 5:2 dla Sary, blisko straty seta, lecz czasu starczyło, by druga rakieta świata wygrała trzy kolejne gemy. Musiała następnie raz jeszcze odrabiać stratę gema serwisowego, musiała odrabiać dystans w tie-breaku, ale od stanu 1-3 rządziła już na korcie w Stambule. Drugi set już niczym nikogo nie zaskoczył.

Sara Errani straciła ochotę na ostrą walkę także dlatego, że poczuła ból w prawej łydce. Kilka razy prosiła o pomoc lekarską i masaże. Można przypuszczać, że dobrze pamięta, iż ma przed sobą także start w deblu. Wie też, że wycofanie się z rozgrywek słono kosztuje, nie wchodząc w detale – po pierwszej rundzie singlowych rozgrywek grupowych to kwota 45 tys. dolarów plus utracone zyski z debla.

> Stambuł. Mistrzostwa WTA (6 mln dol.) 1. dzień:

Grupa biała


W. Azarenka (Białoruś, 2) – S. Errani (Włochy, 6) 7:6 (7-4), 6:2


Grupa czerwona


S. Williams (USA, 1) – A. Kerber (Niemcy, 8) 6:3, 6:1


P. Kvitova (Czechy, 5) – A. Radwańska (Polska, 3) 6:4, 6:4

W środę grają:
Grupa biała
16.00 Na Li (Chiny, 4) – Errani
18.00 Azarenka – J. Janković (Serbia, 7)
Grupa czerwona
20.00 Williams – Radwańska

Rok temu były dwa krótkie sety dla Polki, płacz Czeszki i jej nagły wyjazd do domu. Ten mecz zaczął się od przełamania serwisu Radwańskiej i ciąg dalszy można było sobie dość łatwo dopisać – przy swoich gemach serwisowych Petra starała się bardziej, przy podaniu Radwańskiej – mniej.

Tyle wystarczyło, by prowadzenie zamienić w wygrany set. Taktyka była prosta, wykonanie dość przeciętne, ale skuteczne. Zrywy Agnieszki, nawet prowadzenie 40-0 przy podaniu Czeszki, nie dawały gwarancji przełamania. Set toczył się wedle tej reguły do końca i pozostało liczyć, że coś się zmieni w następnym.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu