Korespondencja z Londynu
Na korcie zarobili dotąd blisko 120 milionów dolarów, razem wywalczyli 101 tytułów, aż 16 z nich zdobywając w zakończonym właśnie sezonie. To między nimi rozegrała się walka o pozycję lidera rankingu ATP. Krótko mówiąc, w Londynie obejrzeliśmy finał marzeń, pojedynek dwóch najlepszych obecnie tenisistów świata. W oficjalnej publikacji organizatorzy turnieju fascynujący finisz imprezy określili jako „Tennis Hollywood". Kilka godzin przed meczem odbyli treningi na korcie centralnym. Hiszpan się nie oszczędzał, Serb, który po swoim półfinale odpoczywał kilka godzin krócej, skupił się na technice. Obu towarzyszyła muzyka, obu rozgrzewał Bruce Springsteen i zwiastujący chwałę utwór „Glory days".
Jak wszystkie poprzednie treningi w hali O2 także te przed finałem prowadzone były przy drzwiach otwartych. Kibice mogli robić zdjęcia, choć na podpisywanie autografów nie dał się namówić ani Nadal, ani Djoković. Na żadnym innym turnieju fani nie mogą być tak blisko swoich idoli – tenisistom najwyraźniej to nie przeszkadza, ale na rozszerzenie tej praktyki na imprezy z udziałem większej liczby zawodników władze ATP raczej się nie zdecydują.
Na kort bohaterowie wyszli przy mocno przygaszonych światłach, głośnej muzyce i jeszcze głośniejszej owacji blisko 20 tysięcy kibiców. Trybuny od początku do końca pozostały podzielone. „Vamos, Rafa" płynnie przenikało się z „Come on, Novak", hiszpańskie flagi uzupełniały barwy serbskie, choć bardziej widoczni byli kibice w koszulkach piłkarskich „La Furia Roja". – To był tenis w najlepszym wydaniu. Turnieju, w którym grasz wyłącznie z zawodnikami z pierwszej dziesiątki rankingu, nie dałoby się wygrać inaczej. Cieszę się, że w decydującej fazie zdołałem jeszcze poprawić moją grę – powiedział Serb po meczu. – Novak zasłużył na zwycięstwo. Ja źle zacząłem, a później źle serwowałem. Na pocieszenie pozostaje to, że za mną jeden z najlepszych sezonów w karierze – komentował Hiszpan.
Djoković finały ATP wygrał po raz trzeci – najlepszy był też przed rokiem i przed pięcioma laty, kiedy turniej rozgrywany był w Szanghaju. Zrównał się tym samym z Borisem Beckerem i Johnem McEnroe. Więcej tytułów mają tylko: Roger Federer – sześć, Ivan Lendl i Pete Sampras – po pięć oraz Ilie Nastase – cztery. Sukcesowi sportowemu towarzyszy sukces finansowy. Djoković zarobił w Londynie 1,923 miliona dolarów. Nadal o 910 tysięcy dolarów mniej. Hiszpan turnieju Masters nie wygrał jeszcze nigdy, to jedyne poważne trofeum, którego mu brakuje. Konfrontacje Serba z Hiszpanem to symbol dzisiejszego tenisa. W Londynie już po raz 39. stanęli po przeciwnych stronach siatki.