Tenis i ojczyzna

Broniący trofeum Czesi grają w Belgradzie z Serbami w 101. finale.

Publikacja: 15.11.2013 17:26

Radek Stepanek i Tomas Berdych – to oni dali przed rokiem Czechom Puchar Davisa po zwycięstwie nad H

Radek Stepanek i Tomas Berdych – to oni dali przed rokiem Czechom Puchar Davisa po zwycięstwie nad Hiszpanią

Foto: AFP

Czesi „Srebrną Salaterę” wywalczyli dzięki pokonaniu rok temu Hiszpanii w Pradze. Serbowie zdobyli puchar w 2010 roku po meczu u siebie z Francją.

Zwycięstwo Czechów przyszło 32 lata po tym, jak Czechosłowacja zdobyła pierwszy (i jedyny) raz Puchar Davisa. Wtedy grali Ivan Lendl i Tomas Smid (obaj Czesi), w rezerwie był sławny inżynier Jan Kodes. Czechosłowacja pokonała w Pradze Włochy.
Lendl miał wówczas 20 lat i wszystkie główne splendory indywidualne jeszcze przed sobą, tak samo jak zmianę obywatelstwa na amerykańskie.

Tenis i polityka

Po latach mówił, że wygrany finał nie był dla niego ważny, bo już zaczynał prywatną wojnę z systemem. Ważniejszy był wygrany półfinał w Argentynie, z Guillermo Vilasem i José Luisem Clercem w składzie. Tam młody tenisista hartował się w boju przeciwko publiczności i rywalom.

W 1993 roku po rozdziale Czech i Słowacji to Słowacy wcześniej dotarli na szczyty Pucharu Davisa, w 2005 roku grali w finale z Chorwacją. Czesi zazdrościli, bo – trzeba oddać sprawiedliwość – dali światu więcej sław tenisa, ale na sukces daviscupowy musieli czekać dłużej.

Na ubiegłoroczne zwycięstwo z Hiszpanami patrzono zatem jak na sprawiedliwość dziejową. Nagroda przyszła w szczególnym momencie – to był jubileuszowy, setny finał Pucharu Davisa. Kto widział tłumy w hali O2 Arena w Pradze, dostrzegł tę szczególną radość, która towarzyszy zwycięzcom starych rozgrywek w nowych czasach: to był jak zawsze wybuch uniesień sportowych, ale także splatanie ich ze zmianą polityczną, z nastaniem demokracji, z aksamitną rewolucją w 1989 roku i rozdziałem od Słowacji także. Te uczucia wzmocnił fakt, że w 2012 roku Czechy zdobyły również Puchar Hopmana i Puchar Federacji – wszystkie ważne tenisowe puchary drużynowe pojechały nad Wełtawę.
Kto wyszedł wówczas na praskie ulice, mógł zauważyć, że tamten listopadowy weekend Pucharu Davisa zbiegł się z obchodami rocznicy aksamitnej rewolucji i nie były to wcale obchody radosne.

Gdy Tomas Berdych z Radkiem Stepankiem wygrywali debla z Marcelem Granollersem i Markiem Lopezem, niedaleko od hali dziesiątki tysięcy ludzi protestowały przeciw polityce rządu, zwiększonym podatkom, cięciom płac i korupcji rządu. Wierzyć w magię Pucharu Davisa było tam znacznie trudniej.

Chory kapitan

Gdy już Czesi nacieszyli się zwycięstwem, można było sprowadzić sukces do wymiarów sportowych. Ten wygrany finał słusznie przypisano ciągłości tradycji tenisowej, systemowi szukania talentów, którego nie zniszczyły ciosy historii, oraz zdolnościom i wytrwałości nowego pokolenia. Stepanek z Berdychem oraz kapitanem Jaroslavem Navratilem u boku grali wspólnie dla drużyny od 2007 roku.

Gdy dziś czeskie gazety piszą o wyjeździe na mecz do Belgradu, martwią się przede wszystkim chorobą kapitana. Navratil przebywa w szpitalu z powodu zakrzepu w tętnicy płucnej. Operacja uratowała mu życie, ale na mecz pojechał chwilowy zastępca Vladimir Safarik.

Wbrew wojnie

W Belgradzie zwycięstwo jest sukcesem całej Serbii. Tu polityka wciąż ciąży bardziej. Kraj liczy trochę ponad 7 mln mieszkańców, a wygrywa i chce wygrywać nie tylko w tenisie. Serbska droga po Puchar Davisa zaczęła się od dna basenu w jednej z dzielnic Belgradu, tam, gdzie w przerwach między bombardowaniami miasta przez samoloty NATO trenował mały Novak Djoković.

Na związki z byłą Jugosławią, z trzema dawnymi meczami tej reprezentacji w półfinałach Pucharu Davisa, w Belgradzie nie powoła się już nikt. Może słusznie, bo bałkańską siłą na przełomie wieków stała się Chorwacja, Goran Ivanisević poprowadził drużynę do zwycięstwa w 2005 roku. Pozostałe resztówki po Jugosławii najpierw grały w trzeciej czy czwartej lidze światowego tenisa, z Togo lub Mołdawią.

Novak i inni wychowani zostali na mocnych tenisistów wbrew wojnie, wbrew tradycji (jugosłowiański tenis naprawdę niewielu obchodził, co innego piłka nożna i koszykówka), w warunkach dalekich od normalności. Djoković, Janko Tipsarević, Nenad Zimonjić powtarzają, że mieli w sobie wolę, a za sobą jedynie wsparcie rodzin, czasem prywatnych sponsorów i ludzi dobrej woli, przede wszystkim za granicą. Wyjeżdżali, tułali się, wygrywali. Sam talent i zaciętość Djokovicia by nie wystarczyły, gdyby nie emigracja i akademia w Niemczech.

Wszyscy się zgadzają, że Novak spadł Serbii z nieba. Ze swym tylko lekko skrywanym nacjonalizmem, który jednak ubrał w słowa dające szansę na porozumienie Serbii z Europą: – Od małego przysiągłem sobie, że pokażę światu, iż są dobrzy Serbowie.
Pokazał, choć kilka razy oberwał za swe opinie polityczne, za interwencje w sprawie Kosowa, za aktywność na wielu innych polach: od biznesu i zaangażowania w działalność Serbskiego Kościoła Ortodoksyjnego po niedawną ostrą krytykę nalotów na Syrię i wyroków dopingowych w sprawie przyjaciela z reprezentacji Victora Troickiego.

Dobrzy Serbowie i zdolni Czesi

Ojczyzna z Novaka jest dumna, bo ma w nim ambasadora, który pokazał, ile Serb potrafi i jak daleko mu do wizerunku rodaków, jaki przynosiły relacje z procesu Ratko Mladicia przed Trybunałem w Hadze.

Wygrać Puchar Davisa, trzy lata po poprzednim sukcesie nad Francją, to potwierdzić drogę, o której Djoković mówi: – Historia naszego kraju jest okrutna. Musimy, a raczej musieliśmy się z nią zmierzyć. Mam nadzieję, że ostatni raz.

Od 15 do 17 listopada w hali w Belgradzie mamy zatem ciąg dalszy dowodu, że są dobrzy Serbowie i zdolni Czesi.

Małe kraje z wielkim tenisem. I tyle powinno wystarczyć, by finał się udał.

Czesi „Srebrną Salaterę” wywalczyli dzięki pokonaniu rok temu Hiszpanii w Pradze. Serbowie zdobyli puchar w 2010 roku po meczu u siebie z Francją.

Zwycięstwo Czechów przyszło 32 lata po tym, jak Czechosłowacja zdobyła pierwszy (i jedyny) raz Puchar Davisa. Wtedy grali Ivan Lendl i Tomas Smid (obaj Czesi), w rezerwie był sławny inżynier Jan Kodes. Czechosłowacja pokonała w Pradze Włochy.
Lendl miał wówczas 20 lat i wszystkie główne splendory indywidualne jeszcze przed sobą, tak samo jak zmianę obywatelstwa na amerykańskie.

Pozostało 90% artykułu
Tenis
Tenisowe ostatki. Maja Chwalińska kończy rok zwycięstwami
Tenis
Iga Świątek ogłosiła zmiany w sztabie. Koniec czteroletniej współpracy
Tenis
Kim w sztabie Huberta Hurkacza będzie Ivan Lendl, a kim Nicolás Massú?
Tenis
Sprawa Igi Świątek. Jajko też może być zanieczyszczone środkami dopingującymi
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Tenis
Hubert Hurkacz ogłosił nazwiska nowych trenerów