To zwycięstwo inne od pierwszego, gdy dwa lata temu na oczach wypełnionego największego kortu świata odbyła się psychodrama pomiędzy Osaką, Sereną Williams i sędzią Carlosem Ramosem, który trzykrotnie karał Amerykankę za naruszenie tenisowej etykiety. Japonka wychowana w USA wydawała się zakłopotana zwycięstwem nad idolką swej młodości w takich okolicznościach, publiczność nie bardzo wiedziała, jak zareagować, na szczęście Serena – jak przy wszystkich ważnych porażkach – zachowała się godnie i nie obnosiła z własną krzywdą.
Tym razem w Nowym Jorku było inaczej: publiczność przegonił koronawirus, sędzia nie miał powodu, by się wtrącać, a Osaka jest już inną kobietą. Wciąż daje się u niej zauważyć rzadką u ludzi sukcesu nieśmiałość, ale zniknęło poczucie zagubienia i, co najważniejsze, wróciła sportowa forma, której bezskutecznie poszukiwała po dwóch z rzędu wielkoszlemowych triumfach (US Open 2018 i Australian Open 2019).
Została wówczas najlepiej zarabiającą tenisistką świata, jej roczne dochody były wyższe niż wieloletnich liderek tego rankingu Marii Szarapowej i Sereny Williams. Dalszy ciąg ubiegłego sezonu był jednak więcej niż rozczarowujący, a w tym roku w Australian Open przegrała w trzeciej rundzie z 15-letnią Coco Gauff i dopiero koronawirusowa przerwa przyniosła odmianę, choć obawiano się, że zaangażowanie w akcję Black Lives Matter może utrudnić jej koncentrację na tenisie.
Nic takiego się nie stało, czego dowodem był cały turniej US Open, a szczególnie finał. Pod wodzą nowego trenera Belga Wima Fissette – bez wątpienia jednego z najlepszych fachowców na tenisowym rynku – Osaka znów jest najpoważniejszą kandydatką do objęcia przodownictwa w rankingu WTA, choć na razie awansowała tylko na trzecie miejsce (nie zadeklarowała jeszcze, czy pojedzie na turniej Roland Garros, Azarenka zgłosiła się zarówno do turnieju w Rzymie, który zaczyna się dziś, jak i paryskiego Wielkiego Szlema za dwa tygodnie).
Wszystkie te pochwały nie oznaczają jednak, że drugi triumf w Nowym Jorku przyszedł Japonce łatwo. Wprost przeciwnie, było to zwycięstwo odniesione dzięki tenisowym walorom, ale przede wszystkim hartowi ducha po klęsce w pierwszym secie.