Sześć lat temu, gdy Kanadyjka była w finale Wimbledonu, półfinałach Roland Garros i w czwartej rundzie US Open, na punkcie pięknej Genie zapanowało szaleństwo. Jej uroda, awans na piąte miejsce w rankingu WTA i brak kompleksów w kontakcie z mediami spowodowały, że Maria Szarapowa miała prawo być zaniepokojona, czy tytuł królowej glamour tenisa nie zostanie jej odebrany.
Niepewność w tej sprawie nie trwała jednak długo, bo w kolejnym sezonie Bouchard pozostały wszystkie atuty poza sportową formą. Na turniej US Open 2015 przyjechała już jako rozstawiona z nr. 25. I właśnie wtedy zdarzyło się nieszczęście.
Kanadyjka po zaciętym, zwycięskim meczu ze Słowaczką Dominiką Cibulkovą pośliznęła się na mokrej podłodze w szatni i to zmieniło jej tenisowe życie. Do końca tego roku rozegrała już tylko jeden mecz, a potem skupiła się raczej na prawnej walce z Amerykańską Federacją Tenisową, którą wygrała po blisko trzech latach. Otrzymała odszkodowanie (podobno kilka milionów dolarów) i przekazała te pieniądze młodzieżowym szkółkom tenisowym w Nowym Jorku (Bouchard pochodzi z bardzo zamożnej rodziny).
Nie pozwoliła jednak o sobie zapomnieć. Została internetową celebrytką, jej zdjęć w kostiumach kąpielowych jest tam mnóstwo. Grała wprawdzie w turniejach, ale ze słabymi wynikami, ubiegły rok zakończyła jako 224. zawodniczka rankingu WTA. W tym roku odpadła w trzeciej rundzie kwalifikacji do Australian Open, w US Open nie wystartowała i dopiero we wrześniu awansowała w Stambule do pierwszego po latach finału turnieju WTA. W Roland Garros zagrała dzięki dzikiej karcie.
Iga Świątek jest w tym meczu faworytką, a dodatkowo podbudować powinna ją świetna gra i czwartkowe zwycięstwo w deblu w parze z Amerykanką Nicole Melichar.