Mirosław Żukowski z Paryża
Serb po raz trzeci przegrał w finale, ale dwie poprzednie porażki były jakby bardziej zrozumiałe - przegrywał z Rafaelem Nadalem, a innego wyjścia jak pokłonić się przed Hiszpanem przez jedenaście lat nie było, z jednym wyjątkiem dla Szweda Robina Soederlinga.
W niedzielę lepszy od Djokovicia okazał jednak Stan Wawrinka (bilans spotkań przed finałem 17:3 dla Serba), który rok temu odpadł w Paryżu w pierwszej rundzie, ostatnio nie grał wcale genialnie, a oprócz tego miał kilka zakrętów w życiu osobistym, na czele z publicznie roztrząsanym rozstaniem z żoną. W takiej sytuacji mało kto na Wawrinkę stawiał, a pokonał on najpierw Rogera Federera, potem Jo - Wilfrieda Tsongę, a w końcu zagrał w finale mecz życia.
„To nie było łatwe stać znów na tym korcie jako przegrany finalista, ale przegrałem z zawodnikiem lepszym ode mnie, który grał odważny tenis i zasłużył na zwycięstwo. Oczywiście kiedy w czwartym secie prowadziłem 3:0, być może powinienem zagrać agresywniej, ale Stan wybierał bardzo dobre taktyczne rozwiązania. Połamałem rakietę, ale no cóż, emocje są wielkie, gdy gra się o tytuł... Być może właśnie to był kluczowy moment, gdy przegrałem drugiego seta. Nie chcę szukać łatwych usprawiedliwień i nie powiem, że mecze z Nadalem i Murrayem sprawiły, że dziś zabrakło mi energii, To byłoby nie fair wobec Stana. On ma chyba najlepszy jednoręczny bekhend we współczesnym tenisie, jeden z najlepszych jakie kiedykolwiek widziałem. Może uderzać z rotacją, może uderzać płasko, może zagrać slajsem pod końcową linię. To wspaniała broń. Ale forhend Stana też jest dużo lepszy niż kiedyś" - mówił Djoković po meczu.
Stan Wawrinka zanim zaczął odpowiadać na pytania dziennikarzy powiesił przed sobą swoje sławne już kraciaste spodenki - dla jednych piżamę, dla innych pantalony cyrkowego klauna. Długo nie powisiały, bo zasłaniały logo Roland Garros, BNP Paribas a nawet trochę butelki z wodą Perrier i Vittel. Oprócz tego rzeczywiście wyglądały dość zabawnie obok stojącego obok Pucharu Muszkieterów - nagrody dla zwycięzcy.