Jej wygrana w turnieju Masters to największy sukces polskiego sportowca w tym roku, a już z pewnością najbardziej medialny, patrząc z globalnego punktu widzenia. W sporcie Polska ma teraz dwie twarze rozpoznawalne wszędzie - Roberta Lewandowskiego i właśnie Radwańską.
Polka jako pierwsza od roku 2005 wygrała Masters, nie mając wcześniej na koncie ani jednego wielkoszlemowego triumfu. Francuzka Amelie Mauresmo, która uczyniła to dziesięć lat temu, w kolejnym roku wygrała Australian Open i Wimbledon. Byłoby fantastycznie, gdyby Radwańska poszła tą samą drogą. Zwycięstwo w Singapurze to odpowiedź tym, którzy twierdzili, że delikatny, momentami wprost jubilerski tenis Polki to atrakcja dla smakoszy, ale nie droga do sukcesu. W turnieju Masters dostaliśmy od sztukmistrzyni z Krakowa bajeczne akcje, zwycięstwo i łzy wzruszenia. Czego chcieć więcej w przyszłym roku? Chyba tylko powtórki w Wimbledonie i podczas igrzysk w Rio de Janeiro, by już nikt nie przypominał śmiechu po olimpijskiej porażce w Londynie.